Mamusie pazdziernik 2014

facebook facebookiem.. bede tam czasem zagladala... ale sercem bede tutaj, tez bede zagladala, mam nadzieje ze nie ja jedna

hej... moj tez rwie sie do siadania... Dobra to od samego poczatku ... miałam termin na 4 pazdziernika... dlatego u was jestem na forum... 15 wrzesnia zle się poczułam strasznie bolały mnie plecy, wziełam kąpiel nie przeszło.. Misiek wrocił z pracy mowie ze zle sie czuje, od razu zabrałm mnie do szpitala... ktg, badanie (gdy mnie tak nie bolało - suka tak mnie zbadała że sie prawie posrałam z bolu). Przyszła Pani dr i mow cc tetno dziecka 180-200, do tych pielegniarek za 30 min ma byc gotowa... nie wiedziałam co sie dzieje, oboje z Miskiem byliśmy przerażeni... poszłam na sale porodwą tam kazali mi sie rozebrać i co wody mi odeszly. Stałąm naga przy Misku i poczułam się tak zle ze poprosiłam go o wyjście... Jeszcze tylko zapytałam go czy pamieta nasza umowe tj. wrazie czego miał wybierać zycie Antosia a nie moje... Sama operacja nie bolała... tylko siadałam na te łozko operacyjne to sie złozyło w poł dupą wpadłam hehehe Pierwsze i ostatnio wymioty miałam po zabiegu... strasznie sie denerwowałam ale Antos dostał 10 pkt. Koszmar zaczał sie na drugi dzien zrobili mu morfologie a tam płyki krwi tylko 28 tys (norma od 150) , szereg badań i wyszło małopłytkowosc, niedokrwostośc, choroba hemolityczna... zabrali go z tego szpitala co rodziłam i zawiezli na oiom noworodkowy... ja nie mogłam sie ruszyć po cc bol nieziemski... dzwoni na oddział dowiaduje sie ze stan mojego dziezka jest ciezki.. lekarz nas uprzedziła że jest strasznie pokuty. myslałam ze umre ale to jescze nic,., ur w poniedziałek a w srode o godz. 12 juz u niego byłam... Gdy go zobaczyłam w głowce mial wenflon prawie zemdlałam Misiek mnie złapał... po powrocie do domu płakałam non stop.. Po tygodniu pojechalismy do Akademii w innym mieście - tam miał badany szpik - w 10 dobie życia - myslałam ze nie dam rady ze umre. Czekając na mojego synka pani pielegniarka opowiadała mi jak to jej znajomych synek walczył z białaczka...
Póżniej sie dowiedizałm ze szpik był zle pobrany i dwa razy go kuli
DOstał płyki ale cały czas spadały po tygodniu leżenia w akademi juz miałam depresja, spałam bardzo mało, miałam nawały pokarmów i musiałam sciagać... w tym szpitalu spałam koło Antosia ale.. o 7-8 musiało być "łożko" złozone i nie mozna było rozłozyć do 15 :/ dla mnie był wyjątek bo miałam strasznie mapuchniętenogi, nie było widać mi kostek.
Kolejne podanie płytek... dowiaduje sie ze szpik czysty, nie wiedzac co mu jest Antek juz ma prawie 3 tyg a płytki dalej nie rosną (odowiaduje się że sama mam mega anemię - żelazo) dobra badają nas pod każdym kątem ja pokuta mały też.... płakałam codziennie... kolejny weekend Misiek jak mnie zobaczył to sie wystraszył. postanowiliśmy ze z soboty na niedziele wróce do domu. Lekarze mi kazali się normalnie wykąpać, odpoczać, reseta zrobić... Niedziela godzina 13 wchodzeę z dusza na ramieniu do szpitala, chce sie dowiedzieć wyników a tu nie zrobione, poprosiłam o ich zrobienie. po 2 h dowiaduję sie że płytki z 34 tyś wskoczyły na 66 tyś nigdy w rzuci się tak nie cieszyłam. Miska mama trzymała wtedy po raz pierwszy Antosia nigdy nie widizałam aby tesciowa płakała ale wtedy wszyscy się wzruszyliśmy. Rzuciłam się ze szczescie na lekarke... Wzrost samoistny ..... nadzieja na wyjscie... białe światełko w tunel... Zastepca ordynatora powiedziała mi w poniedziałek: jak we wtorek bedzie wzrost to wyjdzicie do domu .... o 6 :00 pobrali mu krew czekałam do 13 na wynik 96 tys płytek wychodzimy płakałam strasznie .... co cieekawe wzrost nastapiła z 4 na 5 pazdziernika miał sie tak jakos urodzin. Niby mam sie tu nie dopatrywac ale....
Antos dostawał żelazo ze względu na niedokrwistośc..... po 4 dniach w domu zauwazyłam krew w kupie.... z duszą na ramieniu pojechalismy do szpitala obawiaja sie wylewów przez spadek płytek i co... znowu w szpitalu zostałam .... okałąo sie ze maluch reaguje tak na żelazo...

Po koszmarze ktory przeszliśmy: Antos ma 428 tys płytek hemoglobina 11,2 - babeczki nikomu tego nie życze, prawie straciliśmy naszego Malucha - gdyby nie szybka reakcja pani dr..... i znowu się popłakałam

kurcze ....
nie wiem co ja bym na twoim miejscu zrobila dramat
ale teraz juz oki tak ??? zdrowka zycze

To ja jeszcze dopinam się do nie posiadających konta na fb.

Jagodzianka W końcu jesteś. Co u Was?

Też dziś myślałam o Malvi. Coś długo sie nie odzywa.

Gwiazdka Współczuje przeżyć. U nas było podobnie. Przedłużajaca sie żółtaczka (3tyg) i niedokrwistość hemolityczna. Hemoglobina spadła do 8,2 i musieli małej przetoczyć krew. Ostatnio wyniki już były ok, też jej wzrosło do ponad 11. Nadal nie znamy przyczyny. W marcu powinni nas wziąść na kilka dni do kliniki i będą próbowali zdiagnozować przyczynę.
Starsza miała tak samo i nie doszukali się wtedy.

toffik jak na razie tak... dała bys rade jak byś musiała... Dla Zosia byś zrobiła wszystko

pewnie masz racje ..

Caroina co u nas? Ząbkowanie + kolka jelitowa, ktora już powoli ustępuje ! A co u was? Zaloz konto ;*

Gwiazdka Jezu!!! To straszne:( biedna... Ale dobrze ze wszystko w porządku już;*

Jagodzianka Już ząbkowanie. Mała od początku się śpieszy Najtrudniejsze 3mies. już za więc teraz będzie z górki.

no to pozostalysmy bez nazwy

kurcze zabkowanie .... szybciutko

Gwiazdka, przeżyłaś swoje ale najważniejsze że już jest dobrze.
Caroinka, Anetka, Malvi ...... chodźcie na fb.... plisssss

Caroina najlepsze ze jak skończyła 3msc to dopiero zlapala kolkę hahah :d idą i to dwie jedynki -,- głowę do siedzenia drze do kąta 45stp..

Hahahahhahaha jeblam! Żal...

zemsta mnicha ....
bez nazwy jest oryginalnie

Jaki foch
To faktycznie trza na fb przejść. Zaraz zakładam fikcyjne konto. Aneta nie masz wyjścia, musisz się przenieść bo wiesz...bez Ciebie to smutno by było.