- Posty: 1306
- Otrzymane podziękowania: 0
- /
- /
- /
- /
- Moja psica amstaffica i Alunia?
Moja psica amstaffica i Alunia?
- sylwus136
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Kacperek :** 13.04.2010 :** Kocham nad życie :*
figa bo tak ma na imie(pisałam tu na forum o niej juz wielerazy) kiedy jest mały w z nia w jednym pomieszczeniu czai sie na niego i ze złsci az sie cała trzesie,szczeka i nie spuszcza z niego wzroku.Pies jest u tesciowej i tak jak mi dziewczyny u radziły zrobiłam ze jak przyjezdzam to psa ma nie byc inaczej mnie widywać nie bedą.I tak jest.Nie ma wyjscia zwierze zawsze pozostanie zwierzeciem i nie wiadomo jakie by nie było kochane któregos dnia moze zwariować...ja mam 11 letniego kundelka na dworze.Biedak jest taki strauszek ze czasem nas nie poznaje i ugryzie ( ale on juz nie ma zebów) wiec wiesz...ja bym dziecka i psa nigdy nie miała i tyle ( choc baaardzo kocham psy) ale syn jest najwazniejszy!
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- martela89
- Gość
Ona jest jak członek rodziny,poza tym u nas w rodzinie wszyscy mają psy i nigdy nie było z nimi problemów. Trzeba psa przyzwyczaić do dziecka,a rasa nie ma znaczenia to kwestia ułożenia i wychowania psa. Miałam dobermana którego niestety musieliśmy uśpić bo był stary ale był najukochańszym pieskiem pod słońcem Wszystko będzie dobrze,masz śliczną amstaffkę,która na pewno pokocha Twoje maleństwo
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- _aga86_
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- 16/10/2009- najszczesliwszy dzien w moim zyciu:)
- Posty: 2367
- Otrzymane podziękowania: 0
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Joanna-Rona
- Autor
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 250
- Otrzymane podziękowania: 0
psu nie można dowierzać to prawsa, ale nie zamierzam jej nikomu oddawać i jesem optymistycznie nastawiona do tej sytuacji ona nie będzie pierwszym i ostatnim psem,
który mieszka pod jednym dachem z dzieckiem.
Dziewczyny wybaczcie ale mi nie chodziło o porównywanie ras, komentarze i straszenie historiamii i artykułami rodem z faktu, tylko o sposoby przyzwyczajenia psa do małego
dziecka.
Bardzo więc Was proszę o rady z wyłączeniem opcji pesymistycznych i sugerujących oddanie psa. Gdybym chciała ją oddać zrobiła bym to i nie miała bym kłopotu przyzwyczajenia
Zary do Alicji
Pozdrawiam
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- sylwus136
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Kacperek :** 13.04.2010 :** Kocham nad życie :*
- Posty: 1306
- Otrzymane podziękowania: 0
moje rady są takie:
-juz teraz pokaz psu ze nie jest najwazniejszy
-jesli z nia spisz to postaraj sie oduczyc jej tego bo kiedy malutka przyjdzie o to moze byc zazdrosna( kup jej ładne posłanie i pokazuj ze ma tam spać)
-przyzwyczajaj ją do zapachu( wiem ze to trudne bo dzidzi jeszcze nie ma ale dawaj jej pieluchy do powąchania i malutkie ubranka)
-moze to smiesznie zabrrzmi ale mów do niej ze juz nie bedzie najwazniejsza tylko maleństwo i ze bedzie musiała sie z tym pogodzic.
musisz ją zacząć przyzwyczajac juz teraz bo postawienie jej przed faktem kiedy dzidzia juz bedzie bedzie najgorsze.
Mam nadzieje ze Ci sie uda
Ja sama bym sie na to nie odwazyła ale trzymam kciuki
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- _aga86_
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- 16/10/2009- najszczesliwszy dzien w moim zyciu:)
- Posty: 2367
- Otrzymane podziękowania: 0
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Joanna-Rona
- Autor
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 250
- Otrzymane podziękowania: 0
Zara nie śpi ze mną czsem wchodzi na kanape i do łóżka mojej siostry bo jej na to pozwoliła. Zarek nie wchodzi bez pozwolenia nawet do mojego pokoju. Wogóle dużo rzeczy
robi na komende łącznie z jedzeniem i odstawieniem jedzenia (ale się wtedy biedna ślini, ale tak czasem trzeba pies musi wiedzieć, że polecenie właściciela jest ważniejsze niż miska) przeszła dobre indywidualne szkolenie za młodu, które kosztowało majątek, ale nie żałuje
Dziękuje za wszystkie rady i życzenia powodzenia wierze, że się uda
Pozdrawiam słoniecznie
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Moniq
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Posty: 1322
- Otrzymane podziękowania: 0
gdyby jednak kot okazał się agresywny w stosunku do dziecka to bym z wielkim żalem ją oddała
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- dagack
- Wylogowany
- gaworzenie
- Posty: 51
- Otrzymane podziękowania: 0
Druga sprawa to taka, że miałam bardzo nie miłą sytuację spowodowaną dzięki moim rodzicom. Ginekolog, która prowadzi moją ciążę, jest ciocią męża. Moi rodzice, a najbardziej mama była bardzo przeciwna Ramzesowi, żeby był ze mną przez te 9 miesięcy. Przeprowadziła ze mną rozmowę, przy której padło bardzo niemiłych zdań i oczywiście zakończyła się kłótnią płaczem. Jednak nie oddałam psa. Kiedy miesiąc później poszłam na wizytę, dr powiedziała mi że mam infekcję łożyska!!! I, że na razie jest nie groźna, ale w 8 miesiącu może doprowadzić do poronienia. Powiedziała, że to przez psa i że muszę go oddać... Oczywiście w tym momencie nie wchodziło racjonalne myślenie, tylko tona łez wylana w gabinecie i jedna myśl: cóż kocham psa nad życie ale jednak dziecko jest ważniejsze... Powrót do domu był okropny... Mąż oczywiście naciskał, żebym mu powiedziała co się stało, ale wcale mu nie chciałam mówić... Po prostu chciałam oddać psa nie mówiąc mu o tym... i robiąc to popełniłabym największy błąd w swoim życiu... Musiałam się komuś wyżalić i zrobiłam to jemu. Siedliśmy i zaczęliśmy analizować wszystko. Wszystkie badania wychodziły do tej pory rewelacyjnie, na usg chodzę do innego ginekologa (przyjaciel rodziny), ponieważ moja dr nie ma usg w gabinecie, i gdyby było coś nie tak z moim łożyskiem to na pewno by nam powiedział! Na drugi dzień zabrałam wszystkie wyniki badań i poszłam do obcego ginekologa, który powiedział, że wszystko jest ok i nie mam czym się martwić. Tak jak myślał mój mąż, najgorszą noc w moim życiu zawdzięczam rodzicom, a wszystko dla tego, że kiedy moja mama była w ciąży z siostrą, tata miał hodowle owczarków i siostra miała przez to robaki...
Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze, chodź mam ogromny żal do mamy, to wiem że chciała dobrze...
A to nasz Ramzes
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- sylka
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Posty: 11587
- Otrzymane podziękowania: 5
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Katarzynka
- Wylogowany
- gadatliwa
- Kingusia i Mateuszek -Kocham miłością bezwarunkową
- Posty: 960
- Otrzymane podziękowania: 0
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- DariaEm
- Wylogowany
- gadatliwa
- Posty: 769
- Otrzymane podziękowania: 0
Moj lekarz powiedzial ze dopoki kociak jest zdrowy, nie ma zadnego problemu zeby byl w domu, musze tylko co 3 tygodnie latac na badania krwi zeby sprawdzic czy nie mama toksoplazmozy.
Takze nie martw sie, napewno Twoja rodzinna znajdzie w tym tez i dobre strony, nie zapominaj ze to Twoje zycie i to Ty decydujesz co zrobisz z psem.
I nie wiem czy dobrze zrozumialam, to ta znajoma Pani doktor tak jakby specjalnie Cie nastraszyla ze jest problem z lozyskiem?
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Moniq
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Posty: 1322
- Otrzymane podziękowania: 0
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- dagack
- Wylogowany
- gaworzenie
- Posty: 51
- Otrzymane podziękowania: 0
I nie wiem czy dobrze zrozumialam, to ta znajoma Pani doktor tak jakby specjalnie Cie nastraszyla ze jest problem z lozyskiem?
Tak, ta znajoma pani doktor to ciocia męża. Powiedziała, że mam infekcje łożyska, co było wcale nie prawdą....
Ramzes jest bardzo grzecznym psem ponieważ spędza ze mną od początku więcej czasu, też łazi za mną wszędzie ja do łazienki pod prysznic on czeka pod kabiną, aż wyjdę ja siusiu on ze mną nie opuszcza mnie na krok. Bardzo się bałam o dziecko, że może byc bardzo zazdrosny z racji tego, że jest tak przywiązany, ale jednak na szczęście byłam w błędzie kiedy koleżanka przychodziła do mnie z półtorarocznym synkiem i ten latał po pokoju Ramzes nie był wcale zainteresowany nim. Kiedy jednak brałam go na ręce zaczął szczekać i skakać, jednak z czasem oduczyłam go tego i wie teraz że jest tak samo ważny jak dziecko aaa i uwielbia brudne pieluchy heh
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Bagira
- Wylogowany
- gaworzenie
- Matka , nie wariatka.
- Posty: 56
- Otrzymane podziękowania: 0
Daria, jak masz kota nie wychodzącego i nie karmisz go surowym mięsem to nie ma najmniejszej potrzeby latać co chwila na badania krwi. Dla pewności wystarczy test krwi kota i to wszystko. Sama mam kota, w tej chwili dwa, psa i świnki morskie więc musiałabym co tydzień biegać i się badać a byłam tylko raz, w pierwszej ciąży i w dodatku nie mam przeciwciał. Nie zapominaj o gumowych rękawiczkach przy obieraniu warzyw, mięsa i pracach ogrodniczych i to wszystko.Swietny psiaczek Co do psa w domu w trakcie ciazy to nie slyszalam zeby byly jakies przeciwskazania, wystarczy dbac o higiene i regularnie sie badac... Ja mam kota, na poczatku tez mialam watpliwosci bo to sie wiaze z ryzykiem toksoplazmozy i innymi, ale nie wyobrazam sobie oddac mojej kotki... jest z nami dosc dlugo juz i bardzo sie do niej przywiazalismy a pozatym nikt by nie chcial juz doroslego kota wiec zostaje z nami, lecz nie spi juz z nami w lozku.
Moj lekarz powiedzial ze dopoki kociak jest zdrowy, nie ma zadnego problemu zeby byl w domu, musze tylko co 3 tygodnie latac na badania krwi zeby sprawdzic czy nie mama toksoplazmozy.
Takze nie martw sie, napewno Twoja rodzinna znajdzie w tym tez i dobre strony, nie zapominaj ze to Twoje zycie i to Ty decydujesz co zrobisz z psem.
I nie wiem czy dobrze zrozumialam, to ta znajoma Pani doktor tak jakby specjalnie Cie nastraszyla ze jest problem z lozyskiem?
Tak swoją droga, ten artykuł o chłopcu strasznie mnie poruszył. Sama mam psa rasy obronnej i aż krew w żyłach stygnie jak pomyślę że coś by się mogło stać mojemu synkowi dlatego nasza sunia nigdy nawet na chwile nie jest sama z dzieckiem.
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.