Kiedy pierwszy spacer noworoka?

no właśnie wszystko zależy od kondycji matki, chęci ruszenia się z domu i pogody:)
myślę, że każda matka będzie wiedziała kiedy dla jej maluszka będzie najodpowiedniejszy czas na wyjście z domu i trochę dłuższe przewietrzenie:)

my mamusie, to chcemy byc samowystarczalne ale na pierwszy spacer polecam wybrać się z kimś, np tatusiem dziecka, bo może okazać się że czujemy się dobrze a po zrobieniu kilku kroków możemy poczuć się gorzej, tak więc tatuś lub inny człek do pomocy, niech tarmosi ten wózek, znosi maleństwo, a my pod rączkę, powolutku; ja czułam się ogólnie dobrze ale pierwszy spacer był nie lada wyzwaniem

Moniq no rzeczywiście dobrze że mówisz:) z jednej strony oczywista sprawa a z drugiej nie wpadłabym na to sama:P

mysia-sia napisał:

Moniq no rzeczywiście dobrze że mówisz:) z jednej strony oczywista sprawa a z drugiej nie wpadłabym na to sama:P

tez o tym nie myślałam wiem że mąż będzie w pracy i może dostanie z dwa dni urlopu ale nie więcej bo w tym okresie roku jego firma ma tzw. sezon i nie ma na to szans, ale będzie mama. Nie przyszło mi do głowy żeby ją zabrać a będzie mieć z tego pewnie dużo radości

Ja urodziłam w połowie sierpnia w piątek, w niedzielę wyszłam ze szpitala i to był pierwszy "spacer" synka. pierwszy raz wyszłam z nim bodajże w środę i na krótko bo jednak zmęczenie dawało znać. Jakieś 30min byłam. Jak jest ciepło i ładna pogoda to warto jak najwczśniej wychodzic jak z dzidzią ok.

Ja wyszłam z moją małą tydzien po przyjeździe do domku... Najpierw były kilkuinutowe werandowania a poźniej coraz to dłuższe hartowanie

Ja urodzilam w lipcu. Na pierwszy spacer wyszlam dopiero po tygodniu.

fiolla napisał:

Ja wyszłam z moją małą tydzien po przyjeździe do domku... Najpierw były kilkuinutowe werandowania a poźniej coraz to dłuższe hartowanie

I znowu klapa! Zuza pierwszy raz na dwór wyszła w dniu wyjścia ze szpitala. NIe była werandowana!!!!

Hanię urodziłam 26 grudnia, w drugim tygodniu jej życia werandowałam ją przez 3 dni (5, 10 i 15 minut), a potem były już codzienne spacery - najpierw 15 mint, potem 20, 25 itd. aż do godziny dziennie z małym haczkiem. Było tak 3-5 stopni mrozu (starałam się wychodzić ok. 14), unikałam tylko wychodzenia w śnieżyce i przy silnym mroźnym wietrze, chociaż miałam wrażenie, że ona w tym wózku, śpiworze i kombinezonie i tak nie czuje mrozu

wg mojej położnej środowiskowej i tak za długo czekałam z tym werandowaniem i spacerami

latem, ciepłą wiosną i jesienią werandowanie jest zbędne, można spokojnie zacząć od razu od 5-15 min. na dworze, pamiętając tylko, żeby unikać słońca (dziecko w wózku powinno mieć cień i dodatkowo trzeba je zabezpieczyć kremem z filtrem), dużych upałów (latem wychodzic raczej o tej 10-12, a czas między 12 a 16-17 zostać w domu), silnego wiatru (nawet ciepłego) i jakichś wielkich ulew czy innych gradobić

eash napisał:

latem, ciepłą wiosną i jesienią werandowanie jest zbędne, można spokojnie zacząć od razu od 5-15 min. na dworze, pamiętając tylko, żeby unikać słońca (dziecko w wózku powinno mieć cień

Pierwsze słyszę żeby unikać słońca można wiedzieć czemu