Viburcol na receptę? Petycja

Droga Wronko zgadzam sie w zupelnosci z tym co napisaly Sylka i Emme.dziecko nie powie ci ze cos jest nie tak jesli np.polaczysz dwa leki ktorych absolutnie nie powinno sie stosowac razem.A lekarz napewno nie kaze ci ich laczyc.
A co do ganiania do lekarza to powiem ci ze mam troje dzieci-dwoje z nich to juz "baaardzo dorosle" nastolatki.I jesli byla taka potrzeba bywalam u doktora i dwa razy w tygodniu.wole to niz zaryzykowac ich zdrowiem-bo tak jak Sylka uwazam ze nie ma zupelnie bezpiecznych lekow.

skoro został wpisany na listę leków na receptę to z jakiegoś powodu, nie wszystkie leki homeopatyczne są bez recepty; poza tym lek to lek, jacy z nas specjaliści żeby decydować że coś ma być na receptę albo nie??? żeby nie było lek w apteczce mam, raz zastosowałam ale dla mnie leki to ostateczność, a nie środek na marudzące dziecko; podałam go gdy inne medoty uspokojenia dziecka zawiodły a i tak udałam się do lekarza sprawdzić co się dzieje; z lekami podawanymi niemowlętom trzeba uważać więc popieram działania ograniczające nieodpowiedzialnym rodzicom dostęp do leków; a homeopatia to leż leki, troche bardziej wtpliwe(moim zdaniem) bo nie poddawane aż tak rygorystycznym testom co inne leki.

Tym tematem na prawdę warto się zainteresować! Zauważyłam, że na fb również stworzono wydarzenie na ten temat ... ! To dobry pomysł bo jak chyba wszyscy wiedzą to bardzo popularny portal. Może więcej ludzi zainteresuje się tematem Viburcolu . Macie linka :http://www.facebook.com/events/358620794226090

W wydarzeniu na fb biorą udział 2 osoby, to rzeczywiście "wydarzenie" Nie wiem kto to założył, ale jak można czteroletniemu dziecku przez dwa dni nie pomóc i jeszcze się tym publicznie chwalić? Jest na sali prokurator?

Opisana w "wydarzeniu" sytuacja utwierdziła mnie w jednym: viburcol już dawno powinien być na receptę! Szczytem niefrasobliwości i bezmyślności jest czekanie dwa dni, kiedy to nasze dziecko informuje o bólu brzuszka (a jak wiemy to jest pojęcie tak szerokie, że może oznaczać wszystko) i zaskarżanie się od decyzji urzędników. Niestety nasz kraj roi od samozwańczych lekarzy. A tacy rodzice powinni mieć jakiegoś społecznego opiekuna (by nie powiedzieć kuratora).

Moim zdaniem Viburcol powinien być bez recepty. Jest to homeopatyk, a takie leki są ogólnodostępne.

A moim zdaniem nie masz racji, dziewczyny dowiodły że jedno opakowanie na długo wystarcza, do lekarza tak czy inaczej trzeba chodzić z maluchem często, jeżeli jedno opakowanie nie wystarczy od wizyty do wizyty (a to i tak jest dużo za dużo) to jest to uzaleznianie dziecka od leku i tyle. ale jasne,łatwiej wsadzić czopek niż pół dnia na rękach nosić niemowlaka.

Możesz sobie podbijać temat jak czujesz taką potrzebę, ja mam potrzebę za każdym razem protestować

Dopiero doczytalam i jestem przerazona!
Moja coreczka wlasnie skonczyla pol roku, a nie zdarzylo sie, abym podala jej jakiekolwiek leki poza witaminami przepisanymi przez pediatre: K, D, B. Przerazilam sie, ze niektore matki uspokajaja dzieci lekami i to na wlasna reke. Cale szczescie, ze to zjawisko zacznie podlegac jakiejs kontroli.

masakra...ja nawet nie wiem co to jest viburcol

A to Ci powiem, to jest lek uspokajający, nie przecibólowy, czyli dziecko jest otępiałe i nie płacze a Ty masz spokój, ja to tak rozumiem. I bardzo dobrze że jest na receptę, w dodatku jak przeczytałam, od 6 lat.

Mirella od 6 raczej nie bo jak Kuba się urodził to jeszcze był bez recepty (kupiłam bo pediatra poleciał, że może pomoże na wzdęcia- nie pomógł ) a na receptę wprowadzili go jakoś chyba od tego roku czy pod koniec zeszłego. Już dokładnie nie powiem bo nie interesowałam się tym.

Ja wiem tyle co w necie przeczytałam, na innym forum jakieś mamusie ubolewały że nie dość że na receptę to od 6 lat.

A co do polecania leków przez lekarzy a potem wycofywania się z tego, to niedawno czytałam o drastycznym przykładzie, w latach 50 kobietom ciężarnym na mdłości przepisywano specyfik który uszkadzał płody, dzieci się rodziły bez rączek i nóżek, wycofano się z tego ale co narobił to narobił. Może z Viburcolu dla niemowlaków też się teraz wycofują bo coś tam o czym nawet my nie wiemy.

Wszystko możliwe, dlatego ze 3-4 razy na 1,5 rok życia Kuby podałam go, zobaczyłam że nie pomaga i opakowanie leży w apteczce. Wolałam pomasować brzuszek, poćwiczyć lub zająć zabawą i nosić markotne po szczepieni dziecko. Gdy jakiekolwiek objawy bólowe nie przechodziły i mnie niepokoiły natychmiast szłam do pediatry sprawdzić co się dzieje. Lepiej zawsze sprawdzić.

O widzisz Sylka, doszłyśmy do sedna, niektórym mamom się nie chce masować, zabawiać, nosić, lepiej dać czopek.

Ja podałam tak jak pisałam wcześniej na 2-3 razy i nigdy całego, ok 1/5 i to w sytuacji, kiedy wszyscy byliśmy wyczerpani, nic nie pomogło, noszenie, masowanie, powijak, herbatki, kupka... Czyli ilość jednego czopka by nam wystarczyła, o ile pamiętam to w ulotce było od 1rż- więc tym bardziej nie podałabym całej dawki niemowlakowi, więc rachunek jest dla mnie prosty 12 sztuk w opakowaniu to KILKA RAZY WIĘCEJ dla niemowlaków!

Myślę, że nie dojdziemy tu do porozumienia, choć bardzo liczyłabym na jeden RACJONALNY, MERYTORYCZNY argument.
Chyba będzie trzeba podpisać tą petycję jako PRZECIWNIK