Niepłodność jest chorobą społeczną, której większość z chorych cały czas się wstydzi. Nie potrafimy o niej rozmawiać, mamy zbyt wybiórczą wiedzę na ten temat i wcale nie staramy się jej pogłębić. Ze względu na powierzchowną wiedzę, nie rozumiemy i często niestety nie staramy się zrozumieć osób chorujących na niepłodność.
Nie rozumiemy, że przyczyny tego zjawiska mogą być różne, nie widzimy różnicy między niepłodnością a bezpłodnością oraz nie dociekamy, jakie są metody leczenia niepłodności oprócz głośnego w mediach in-vitro, które jest przedstawiane jako metoda kontrowersyjna i dzieli społeczeństwo na pół.
Normalność, a dewiacja
Naznaczenie społeczne, inaczej stygmatyzacja to proces, który ma miejsce w społeczeństwie i polega na nadawaniu konkretnym jednostkom, czy grupom społecznym cech, etykiet, które są negatywne i powodują w dalszym etapie społeczne myślenie stereotypowe.
To społeczeństwo decyduje, czy coś zostaje uznane za normalne, czy nie. Czy pewne zachowania są w porządku, czy są już podpinane pod dewiację.
Bezdzietność nigdy nie była traktowana jako coś normalnego. Rodzicielstwo było rzeczą naturalną. W dawnych czasach, jeżeli ktoś nie miał dziecka, uznawany był za wariata, albo osobę bezuczuciową. Wtedy nie mówiło się w ogóle o niepłodności, więc osoby nią dotknięte musiały być narażone na ciągły lincz, dlatego też żyły w ukryciu.
Dziś jest zdecydowanie lepiej. Niepłodność została zakwalifikowana, jako choroba przez WHO, a poza tym coraz więcej słyszy się o niej w masowych mediach. Dzięki temu nawet jeżeli ten temat nas nie interesuje, coś zapewne o nim wiemy. Niestety wybiórcza wiedza o niepłodności to duży problem! Często nieświadomie przez brak naszej wiedzy, możemy chorej parze wyrządzić krzywdę. Nawet nieadekwatnym komentarzem, który nam wydaje się zabawny.
Rodzina a niepłodność
Często to właśnie rodzina, która powinna dać wsparcie, jest największym krytykiem i wywiera presję na parę.
W każdej rodzinie, kiedy pojawia się nowe, młode małżeństwo, zaczynają się pytania o dziecko. Komentarze w stylu „nie wiecie, jak to się robi?”, „po co czekacie”, „pewnie zależy wam na robieniu kariery” są niepotrzebne i mogą skrzywdzić młode pary, którym zależy na rodzicielstwie, ale zmagają się z problemem niepłodności.
Takie wypowiedzi, jeszcze bardziej pogłębiają stres i wstyd par, które nie mogą zajść w ciążę. I właśnie dlatego nie chcą one rozmawiać o tym publicznie, ponieważ boją się oceny najbliższych.
Społeczne naznaczenie osób niepłodnych
Dopóki w społeczeństwie będzie obowiązywał nakaz rodzicielstwa, osoby chorujące na niepłodność będą czuły się gorsze i mniej wartościowe.
To one poddają się wieloletnim, często bolesnym badaniom, aby tylko mieć dziecko.
Niestety nawet próby poczęcia dziecka często wystawiane są na lincz i poddawane dyskusjom o ich etycznej stronie. To rodzi ciągłe rozterki wśród młodych osób. Z jednej strony ogromna chęć mienia dziecka i ogromne poświęcenie, aby je mieć, a z drugiej strony nie jest to przez wszystkich doceniane, a czasem nawet traktowane jako nieetyczne działanie.
Jak radzić sobie ze stygmatyzacją niepłodności?
Przede wszystkim trzeba cały czas mówić o tej chorobie i uświadamiać społeczeństwo, na czym ta choroba polega, jak można ją leczyć i z czym tak naprawdę zmagają się młode pary, które nie mogą zajść w ciążę. Niestety wokół niepłodności wyrosło wiele mitów i fałszywych przekonań, które powtarzane mogą jedynie powodować zamęt i ból u osób dotkniętych niepłodnością.
Przykłady takich mitów:
- Adopcja i in-vitro to pójście na łatwiznę.
- Niepłodność to kobiecy problem.
- Środki antykoncepcyjne powodują niepłodność.
- Sprawność seksualna mężczyzny świadczy o jego płodności.
- Skoro mamy jedno dziecko, na pewno bez problemu urodzimy kolejne.
Jest to tylko kilka przykładów fałszywych przekonań. Niestety takich mitów wokół niepłodności wyrosło więcej, dlatego trzeba uświadamiać społeczeństwo o nich nieprawdziwości. Edukacja społeczeństwa, ale i najbliższej rodziny jest bardzo ważna. Być może nasze ciotki, również zmagały się z problemem zajścia w ciążę? Kiedyś po prostu nie mówiło się o tym głośno.
Warto pomyśleć o rozmowie z psychologiem. Jeżeli para zmaga się z dużą stygmatyzacją swojego problemu i czuje się gorsza od innych, warto porozmawiać z terapeutą, który pomoże popracować nad poczuciem własnej wartości, powie jak rozmawiać z innymi o swojej chorobie, a zarazem pozwoli zrozumieć, że każda decyzja, jaką podejmie para w trakcie choroby, jest dobrą decyzją, jeżeli jest świadomym wyborem.
Niezależnie czy miałoby to być wieloletnie poddawanie się leczeniu, adopcja, czy świadoma bezdzietność. Rodzina, jak i społeczeństwo nie może mieć wpływu na tak intymny wybór danej pary i każdą decyzję musi zaakceptować.