Mamusie sierpień 2010

dla mnie nie ma sensu dawać dziecku czekoladę i nie o to chodzi że na dziecko chucham i dmucham i trzymam w szklanym kloszu. Ja mam inną hierarchię wartości, wiadomo że trzeba rozszerzać dietę ale po jakimś zaleconym okresie i najlepiej wartościowe składniki. Ja np. nie zamierzam w ogóle dawać dziecku słodyczy do czasu kiedy to się da i nie zobaczy że inni to jedzą. Jest tyle innych zamienników jakieś cukierki Nim2 z witaminami biszkopty, herbatniki, owoce, warzywa itp. Ale to za kilka miesięcy

I każde dziecko jest inne i niekoniecznie jak sąsiad tak miał czy ktoś czy my to nasze dziecko będzie mieć podobne

jedzenie nie ma nic do tego jak się dzieci rozwijają u każdego jest to inaczej

jeśli karmi się sztucznym można wcześniej rozwijać dietę ale przy karmieniu piersią dla mnie to głupota, ale to moje osobiste zdanie i Martela nie śmiem cię obrażać czy pouczać wyrażamy tutaj tylko swoje zdanie

Dziewczyny ja nie podaję mojej małej czekolady codziennie bo wtedy t mogło by zaszkodzić na ząbki wiem. Dała jej ją moja mam której ufam bo wychowała mnie i moją siostrę i jesteśmy zdrowe,ja jadłam prawie wszystko jak miałam 5,6 mies ,a zaczełam chodzić jak miałam 7 mies i nie uważam żebym przez wczesne jedzienie była niedorozwinięta

Każdy ma prawo do własnego zdania
I tak dla jesności ja kocham moją córkę ponad życie,walczyłam o karmienie piersią bo to dla mnie bardzo ważne,a miałam bardzo mało pokarmu i nigdy w życiu nie zrobiła bym jej krzywdy. 7 MALUTKICH ŁYŻECZEK DESERKU CZY KASZKI raz czy dwa razy w tygodniu jej na pewno nie zaszkodzi. Moja ciocia musiła karmić syna jak miał 2,5 mies kaszką z butli bo się nie najadał i jej siostra która jest pielęgniarką kazała jej tak karmić, teraz ma 22 lata i jest tak wielki,że mnie przy nim nie widać

Jak widac, dla jednych karmienie butlą z wyboru to niczym zbrodnia i krzywdzenie dziecka (co miałam okazję przeczytac), a dla innych podawanie (za)wcześnie innych niż mleko pokarmów, ale każda z mam chce dobrze dla swojego dziecka.
Grunt to byc świadomym tego co się robi.

I wiecie co rozumiem,że tak reagujecie bo jesteśmy młodymi mamami i pewnie gdyby u mnie w rodzinie tego nie było to ja też bym nygowała taką mamę. Ale zanim podałam małej łyżeczkię jabłka to najpierw zapytałam o opinie wszystkie ciotki,babki,mamę i teściową dopiero potem dałam jej jedną łyżeczkę. Pewnie macie mnie za złą mamę ale nic na to nie poradzę.

Ale ja nigdy w życiu nie stwierdziłam,że moje dziecko w czym kolwiek mnie ogranicza. I to tyle w tym temacie.

Ja nie uważam że jesteś złą matką, każda z nas nie chce źle dla swojego Maleństwa W wieku 6 miesięcy jadłam fasolówkę, tato mnie nakarmił bo podobno darłam się w niebogłosy i nic mi nie było

Martela - nikt tak nie myśli przecież wiadomo, że kochasz maleńką ponad życie

martela89 napisał:

Ale ja nigdy w życiu nie stwierdziłam,że moje dziecko w czym kolwiek mnie ogranicza. I to tyle w tym temacie.

ja też nie napisałam czegoś takiego. Bo czym innym jest pewnego rodzaju niezależność o której ja mówię. a z Twojej strony jest to nadinterpretacja moich słów.

oj widze ze zagorzala tu dyskusja
jesli ja moge cos w tym temacie powiedziec to jednak jeszcze bym malej nie dala takich rzeczy jedyne co urozmaicilam jej to zdarzalo mi sie zageszczac meleko maka kukurydziana.
nie chce i napewno tez nie bede za bardzo dmuchac i chuchac na Julke i napewno wszystkiego dam jej sprobowac ale 2 miesiace to wydaje mi sie ze troszku za wczesnie jamysle tak miedzy 3 a 4 miesiacu tez dokladnie nie wiem kiedy co mozna wprowadzac do diety ale bedziemy po malutku probowaly

Emme przede wszystkim to nie napisałam ,że karmienie butelką to grzech tylko ,że Twoje argumenty są co najmniej śmieszne,że większa dyspozycyjność, że nie chcesz być zamknięta w czterech ścianach itd.

Karmienie butelką,a podawanie kaszki czy jabłka to zasadnicza różnica bo ja w każdej chwili mogę przestać dawać to mojej córce a Ty butli nie bo nie przerzucisz się na pierś jeżeli nie będziesz miała już pokarmu. Ale widocznie tego nie ma w podręcznikach i nie da się nauczyć tego na pamięć tak jak psychologicznych regułek.

A i jeszcze jedno niezależność kończy się z dniem w którym dowiadujemy się o ciąży bo od tej chwili jesteśmy zależni i odpowiedzialni za nasze dziecko tak długo jak będzie tego potrzebowało.

Bycie mamą wiąże się z pewnymi zasadami i wyrzeczeniami .

Wyrzeczeniami i odpowiedzialnością już nie tylko za siebie!

juz dokonca zycia bedziemy odpowiedziali i w pewnym sensie uzaleznieni od naszych dzieci bo staly sie czescia nas i zawsze ich potrzeby beda na pierwszym miejscu bynajmniej ja tak sadze. i chocbym nie wiem jakie plany miala a moja coreczka by wymagala ich zmian(oczywiscie jakis konkretny powod) to bym sie nie wahala.

ja karmie butelka praktycznie od samego poczatku.teraz wiem ze moglam bardziej powalczyc o karmienie piersia ale madry polak po szkodzie.. ale bardzo mi przykro jak ludzie tak strasznie krytykuja gdy sie nie karmi piersia.zaczynajac od poloznej pediatry po ludzi ktorych najmniej powinno to interesowac. szczerze mowiac mam do siebie zal ze tak sie stalo albo chociaz ze dluzej nie probowalam bo moze by sie w koncu udalo ale nie chce by przez cos takiego uwazano mnie za zla mama. a wiele razy spotkalam sie z taka opinia.

kiedys bedac z moja mama na zakupach spotkalysmy sasiadke z osiedla ktorej corka karmi swoje dziecko juz ponad rok i jak wyszlo z rozmowy ze ja nie karmie to myslalam ze mnie zlinczuje. zaczela cos mowic ze jakby sie chcialo to bym miala pokarm itp ze jak to wogole mozliwe zeby nie karmic ze to zle dla dziecka itp. bardzo mi sie przykro zrobilo

Rozumiem, że można mieć problem z interpretacją czy też czytaniem ze zrozumieniem, ale ok.

A śmiesznym jest porównywanie karmienia mlekiem modyfikowanym (które jest dostosowane do wieku dziecka), do podawania niespełna 3 miesięcznemu dziecku czekolady.

Reszty Twojej wypowiedzi komentować nie będę, bo jest co najmniej irytująca...