- Posty: 485
- Otrzymane podziękowania: 0
- /
- /
- /
- /
- /
- Grudnióweczki 2013 :)
Grudnióweczki 2013 :)
- anitka90
- Wylogowany
- budujemy zdania
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Kristi
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 347
- Otrzymane podziękowania: 3
monisia100100 no u nas widać niestety że się męczy i nie mogę tez na to patrzeć licze na to że teraz po tym syropku przejdzie.
tysiiiak właśnie ona strasznie się męczy i płacze prawie cały czas więc nie mam sumienia jej zostawić na pastwę losu...
WhiteBlackberry Super że znalazłaś chwilkę żeby napisać do nas ja też na początku nie miałam czasu ale z czasem znajduję chwilkę żeby popisać Ty też tak będziesz miała z czasem
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- GOSIA82
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 285
- Otrzymane podziękowania: 0
Gosica-mam nadzieję,że kolki już nie wrócą i wszystkie wieczory będą takie spokojne...
Kristi-ja w sumie myślałam,że dzieci na piersi robią kupkę często.Jasiek do tej pory robił co pieluchę,a od kilku dni tak co drugą.Czasem postęka przy tym,ale przeważnie idzie mu lekko,ze w trakcie potrafi się uśmiechać.Zawsze jest żółta.
Natala-mam nadzieję,że u Ciebie spokój też już na stałe...
Nasz Jasiek od wczoraj zasypia sam w łóżeczku,na początku było okropnie:płakał i nie chciał zasnąc,ale już wieczorem po kąpieli zasnął bez oporu i dziś też.W nocy obudził się parę razy,nakarmiłam go i położyłam spowrotem do łóżeczka.Cieszę się,że się zmobilizowałam do tego,bo im później tym gorzej. Trochę mi go brakowało w nocy...ale teraz widzę,że ile czasu spędzałam na usypianiu go i cieszę się,że teraz np. będę mogła spędzić więcej czasu z córcią-ona nie narzeka,ale widzę,że tęskni za naszymi wspólnymi wieczorkami...
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- tysiiiak
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- 17.05.2013 przywitaliśmy Kubunia
- Posty: 2860
- Otrzymane podziękowania: 33
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Brukselka
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 300
- Otrzymane podziękowania: 9
Napiszę ogólnie:
* my po pierwszych szczepieniach, wybraliśmy 6w1 plus pneumokoki, i tu uwaga - przy drugiej dawce dobrze jest rozdzielić te dwie szczepionki (pneumokoki - prevenal), bo podobno dziecko źle znosi połączenie, gorączkuje i ogólnie źle się czuje. Na rotawirusy zaszczepimy za tydzień. Po pierwszej dawce szczepionek nie zauważyłam żadnych powikłań. Tyle że Olcia jest bardziej aktywna, no i więcej je (a w ulotce napisane, że możliwy brak apetytu ).
*my na szczęście jeszcze bez prawdziwych kolek, tylko prężenie się i bączki. Na początku na ból brzuszka dawaliśmy espumisan, pomagał, ale Ola miała problem z kupką, więc odstawiliśmy i teraz działamy masażem, suszarką i po prostu byciem z nią. Polecam artykuł ( www.mamotatocotynato.pl/kolka/ ).
*na szczęście wciąż karmię tylko piersią, ale mała ma taki apetyt, że chyba muszę jakoś podkręcić produkcję, bo niedługo nie wyrobię. Olcia (7 tygodni) waży już 5200, więc od wyjścia ze szpitala przybrała 2 kilosy. Pożegnaliśmy się też z rozmiarem 57...
*wysypka... niech ją szlag! Mamy od jakichś dwóch tygodni i to na 100% potówy. Na szczęście tylko na głowie i twarzy, teraz trochę odpuściły, ale to dlatego, że się pilnujemy, żeby Olcia nie leżała twarzą na mojej (czy czyjeś innej) skórze, bo poci się nieziemsko. Jak ją karmię, to momentalnie mam mokrą rękę, na której ją sobie opieram, więc jej karczek nieustannie czerwony. Nie może też leżeć na polarze czy nawet sako, bo po chwili cała jest mokra. To tyle o poceniu. Staram się częściej przemywać jej buźkę solą fizjologiczną i Oilatum (do kąpieli), a potem smaruję kremem Oilatum. U nas dodatkowo pewnie dochodzi to, że po karmieniu Olka ma buzię cała w mleku, ona po prostu nie umie jeść inaczej. To chyba ma po mamusi: je łapczywie, rzuca się na cycek, jakby to było nie mleko, ale ptasie mleczko
A że po jedzeniu ucina sobie drzemkę, to myję ją dopiero po jakimś czasie.
*my najczęściej śpimy w nocy razem, Olka między nami. Nie pamiętam już, kiedy udało się nam ją odłożyć do kołyski... Wiem, bokiem nam to wyjdzie, ale na razie nie potrafimy inaczej.
*łapiemy pierwsze bezzębne uśmiechy, eh, ten, kto tego doswiadczył, wie, jakie to wspaniałe.
*ubieranie: staramy się, żeby w domu było raczej chłodniej, mała zazwyczaj jest tylko w śpiochach z długim rękawem, czasem w body z długim rękawem plus skarpetki, kiedy ma gołe nogi. Oczywiście dziadkowie protestują, wmawiają nam, że chyba trochę przesadzamy, bo Ola wciąż ma zimne nogi i rączki. Ale kark i brzuszek są ciepłe. I nie ma kataru... Na spacer oczywiście ubieramy ciepło i zrezygnowaliśmy, jak było -15, ale przy -10 biegaliśmy z wózkiem.
*kupka u nas rzadko, ale jak już jest, to waży więcej od małej
*do zrzucenia zostało mi jeszcze 10, choć pewnie do tego nie dojdę. Problem w tym, że zaszłam w ciążę, będąc na diecie, a do tego czasu schudłam już 15, więc jak zarzuciłam dietę, to wpadłam w jo-jo. A tego tak łatwo się nie zrzuca. Szczęśliwie pilnuję tego, co jem, to bardziej dla małej, żeby nie bolał brzuszek. Ale wróciłam do ćwiczeń, na szczęście miejsce po nacięciu już tak nie boli.
*jeśli chodzi o sen i czuwanie, to się nie wypowiadam, bo u nas co dzień, to inaczej. Żadnej prawidłowości. Podobnie z karmieniem - czasem i co godzinę.
*jestem już po wizycie u lekarza, mamy zielone światło, za trzy miesiące jestem umówiona na założenie wkładki miedziowej.
Jeszcze takie pytanie: czy któraś z was była łyżeczkowana po porodzie? Ostatnio gdzieś wyczytałam, że to się robi w znieczuleniu ogólnym, a ja miałam na żywca. Choć to już nie ma znaczenia.
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- mała82
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Posty: 1165
- Otrzymane podziękowania: 6
Mały wisi mi cały czas od wczoraj na cycku więc też tylko podczytuję forum bo nie mam jak pisać. Mam tylko nadzieję, że pokarm mi się czasem nie kończy jeszcze A jak nie karmię to mały śpi mi na brzuchu, jak go odkładam to się budzi.
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- GOSIA82
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 285
- Otrzymane podziękowania: 0
Piranetka-moja mama miała na żywca i bolało okropnie,tyle,że potem sie dowiedziała,że jeśli pacjentka jest po cesarce(ona miała trzy) powinni robić ze znieczuleniem.Po porodzie naturalnym robią na żywca.
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- paulainka
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 261
- Otrzymane podziękowania: 1
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- WhiteBlackberry
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 362
- Otrzymane podziękowania: 0
Ale mimo wszystko mój poród akurat baaardzo dobrze wspominam i stwierdzam, że gdyby każdy poród wyglądał tak samo (a niestety tak nie jest) to mogłabym rodzić cały czas
Jestem z nielicznego grona tych dziewcząt które wcale nie mówią jak to strasznie boli.
Może dlatego mnie tak nie bolało, bo moje skurcze były o identycznej sile jak skurcze podczas miesiączki.
Opiszę Wam jak wyglądał mój poród
A wszystko się zaczęło przez pierogi!
Więc:
22 grudnia mój jechał zamienić się za auta...prosiłam go, żeby został, bo coś czułam, że może się coś niedługo wydarzyć... jakiś instynkt Chciałam żeby został i przygotowywał ze mną pierogi, uszka i krokiety na Wigilię która miała się odbyć za 2 dni
Ale pojechał... Wieczorem jak wrócił wzięliśmy się za te pierogi... ja wałkowałam i gniotłam ciasto, on lepił. Jak wałkowałam ciasto to mój podszedł do mnie i złapał mnie od tyłu za brzuch i powiedział "przecież Tobie tak się brzuch spina, że Ty mi tu urodzisz chyba za chwile!" prosił żebyśmy się zamienili, ale ja nie chciałam. Wieczorem coś pobolał mnie brzuch przed snem, ale przestało.
23 grudnia jeszcze pojechałam do pracy, siedziałam jak zwykle do 16 ale cały dzień coś się dziwnie czułam. Wróciłam do domu i położyłam się spać. Mój wrócił, nie obudził mnie i poszedł od razu na góre do kuchni i sam zaczął dokańczać robić uszka... Dopiero jak usłyszałam, że szwagier wszedł do domu i zawołał mojego, a ten odpowiedział, to wstałam oburzona, że mnie nie obudził i sam beze mnie zaczął kleić. Pobiegłam na góre i zaczęłam razem z nim robić. Ale gdy zaczęłam wałkować ciasto, rozbolał mnie brzuch... wtedy już sama poprosiłam mojego żebyśmy się zamienili i żeby to on wałkowal, a ja będę kleić. Zamieniliśmy się. Brzuch przestał boleć. Za chwile czuje skurcz. Odruchowo patrze na zegarek- 21:26. Myśle sobie "eee, pewnie jednorazowe to takie, nie ma co się spinać." 21:36 kolejny skurcz. Mówie do mojego, że skończymy i idę pod prysznic. Skończyliśmy, w międzyczasie dostałam kolejnych skurczy, poszłam pod prysznic i przypomina mi się, że lekarka mówiła, że gdybym miała takie skurcze, to wskoczyć pod ciepły prysznic, jeśli miną to znaczy, że fałszywy alarm, a jeśli nie, to jeśli regularne co 10 minut to jechać do szpitala.
Wykąpałam się, położyliśmy się do łóżka i się zaczęło... calusieńką noc chodziłam. Skurcze nieregularne, raz co 10 minut, raz do 8, co 6, znowu co 10, co 7, nie mogłam ich ogarnąć.
Ok. 4 nad ranem miałam regularne już co 6 minut. Budze mojego i mówie:
J- Mysza mam regularne skurcze co 6 minut! Jedziemy do szpitala?
Ł- A lekarka mówiła, że jak co ile minut będą regularne skurcze to mamy jechac?
J- Jak będą regularne co 10 minut, a ja mam już co 6!
Ł- Aha.
I odwrócił się tyłkiem i śpi dalej
Hahaha!
Nie ogarnął co do niego mówiłam taki był zaspany!
Chodziłam po domu z telefonem i zapisywałam godziny kiedy był kolejny skurcz.
Godzina 7 rano, ja mam skurcze już co 5 minut, mówie do mojego, żeby brał moje torby do auta i jedziemy, ja już się ubieram.
Ok. Zrobił sobie jeszcze kawe, mi herbate, za co dostał zjebke, że nie mamy czasu!
Kazał mi wziąć z 2 łyki herbaty i w droge!
Wychodzimy, patrzymy, auto zastawione autem szwagra. Mój wraca do domu po jego kluczyk, żeby auto mu przestawić i jechać, kluczyka nie ma. Biegnie do szwagra do pokoju, budzi go i się drze, że ja mu rodze w aucie, żeby auto przestawił. Przestawił, pojechaliśmy. W drodze już miałam skurcze co 3 minuty, a do szpitala 70 km!
Dobrze, że autostrada jest kawałek to byliśmy szybko, bo w 50 minut zajechaliśmy, tak mój zapierdalał! Czerwone światła nawet na nim nie robiły wrażenia, tylko patrzył czy nic nie jedzie, byleby przejechać bezpiecznie!
Dojechaliśmy! Godzina 8. Wchodzimy do szpitala, przede mną jedna babeczka w poczekalni czeka na izbie przyjęć na ginekologii, cierpliwie czekam, ok moja kolej. Mówie babeczce z izby co i jak, że skurcze co 3 minuty itd, a ta do mnie, że to nie zawsze oznacza poród. No spoko...
Wezwała lekarza. Przyszedł, kazał się rozebrać, położyć się na samolocie, bada mnie i mówi ze stoickim spokojem "Szyjka gładka, rozwarcie na 3 cm, jeszcze dzisiaj pani urodzi! Ale cudowna data!" przytulił mnie, a ja stoje jak słup soli z oczami jak 5 zł i nie wierze... zawołali mojego, kazał mi się lekarz przebrać, bo ide prosto na porodówke, ja zaczęłam płakać... mój pyta czemu, to mu mówie, że jeszcze dzisiaj urodze. Ale myślałam, że urodze ok. godz. 18... nie wiem czemu
Poszliśmy na ten cały blok porodowy, a to taki korytarz i kilka pokoi z nazwami np. "zima sala porodów rodzinnych". Ja rodziłam w letniej
Położna mnie zaprowadziła do tego pokoju, kazała się położyć, bo będziemy robić KTG. Ok. Podłączyła mnie na 20 minut, po KTG kazała mi i mojemu pójść pod prysznic. Zajebiście, bo łazienka w pokoju
Więc mój poszedł ze mną pod prysznic na 40 minut, wróciliśmy na łóżko, a położna mnie bada i mówi, że rozwarcie pięknie postępuje, już 7 cm i że zaraz będzie praktycznie po wszystkim. Kuuurwa! Tak szybko?! Przecież to dopiero godz. 9:30 !
Za chwile znowu mnie podpięli pod KTG, tętno zaczęło spadać, podali mi tlen, mój cały czas był przy mnie, trzymał za rękę. Zawołali lekarza, tętno się unormowało, lekarz powiedział, że mam ładne skurcze, silne, ale za krótkie i podadzą mi oksytocyne żeby skurcze były długie, a jeśli to nie pomoże, to zrobią mi cesarke. Wsadził ręke i przebił mi wody.
Całe szczęście oksy pomogła i skurcze były długie.
Darłam się jak pojebana, a mój się ze mnie śmiał i mówił, że nadaję się do opery hahaha no zajebiście...
Za moment czułam, że muszę przeć. Parłam, a mój mnie instruował z położną co mam robić.
Słuchałam ich, ale położna powiedziała, że muszą mnie naciąć, bo krocze trzyma... no i mnie nacięli. Mój mówi, że myślał, że może skalpelem czy coś, a to nożyczkami jak kurczaka!
Kolejny skurcz, parcie i jest główka! Za sekunde mała dosłownie ze mnie wypłynęła, a moja mina przy tym była bezcenna! To było takie dziwne, ale fajne uczucie, że szok
Haha podobało mi się.
I najdłuższa sekunda mojego życia... gdy czekałam na jej płacz. Zapłakała! Położna mówi "piękny, zdrowy chłopczyk!" a ja "kto?!" a ona "o przepraszam, córcia!"
Dali mi ją na brzuch, mój przeciął pępowinę, wzięli małą, mój też z nimi poszedł żeby ją zważyć itd., a mnie zszywali. Bolało
Później już nas przewieźli, telefony, gratulacje itd!
Podsumowując! Nie dałabym rady bez mojego... dlatego cieszę się, że był ze mną przez cały poród! Jestem z niego dumna, że wytrzymał, bo emocje były niesamowite!
Ale poród wspominam baaardzo dobrze!
Nasz Skarb przyszedł na świat 24.12.2013 o godz. 11:55 z wagą 2820g , 52 cm i 10 pkt Apgar
Do domu wyszliśmy po 2 dniach
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- GOSIA82
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 285
- Otrzymane podziękowania: 0
WhiteBlackberry-super,że dobrze wspominasz poród,ja też nie mogę narzekać-mój był łatwy i szybki.A i u mnie akcja zaczęła się przy pierogach i uszkach
A my idziemy dzis do lekarza z Jaśkiem-wczoraj zauważyłam,że jego źrenice są innego rozmiaru...
Słyszałyście może o czymś takim?
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Gosica
- Wylogowany
- gadatliwa
- Posty: 764
- Otrzymane podziękowania: 2
WhiteBlackberry to tylko Ci pogratulowac ze tak dobrze to wszystko wspominasz Ja sie tyle wymeczylam ze na mysl o kolejnym porodzie mnie odrzuca
Dziewczyny kurcze mam problem.Mały dostal tej wysypki na twarzy i wydaje mi sie ze to po zmianie mleka.Myslicie ze to mozliwe zeby jedno mleko go uczulalo a drugie nie? bo po bebiko nie mial zadnych wysypek.
I wlasnie raczej wrocimy do tego bebiko,hipp sie u nas nie sprawdza jak do tej pory.Szymek jest co 2 godz głodny,brzuszek go boli,moze troche mniej ale jednak no i ta wysypka.Juz sama nie wiem co robic.
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Natala
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 280
- Otrzymane podziękowania: 0
White, u mnie akcja w szpitu tez trwała bardzo szybko bo na izbę weszlam o 5 30 a mała urodziłam o 8 10 ale nie mogę powiedzieć, ze wspominał go bardzo dobrze jak juz zblizalam się do partych to mslalam, ze umieram, dokładnie tak wyobrazam sobie śmierć w mękach
My po szczepieniu, zdecydowalismy się na cały pakiet, głowie dla tego, ze wracam w kwietniu z mała do pracy , a tam będzie miała kontakt z dzieciakami... I tym sposobem zostawilismy 770 zł rano w przychodni mam nadzieje, ze dobrze zniesie ta dzisiejsza wizytę. Na szczęście długo nie płakała i dzielnie zniosła wszystko. A i nasz klopsik wazy juz 4,560 - w miesiąc przytula 1,3 ale miała trochę do nadrobnienia ze wzgledu na niska wagę urodzeniową wiec tylko się cieszyć
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Natala
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 280
- Otrzymane podziękowania: 0
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Gosica
- Wylogowany
- gadatliwa
- Posty: 764
- Otrzymane podziękowania: 2
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- anitka90
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 485
- Otrzymane podziękowania: 0
WhiteB jak czytałam o Twoim porodzie, to aż się popłakałam, bo przypomniał mi się mój. Był bardzo szybki i nie bolało bardzo, tak ciągle sobie myśle, że jak to tylko tak boli to mogę rodzić ciągle już myślimy o drugim bobasie musieli Cię zaskoczyć, jak powiedzieli, ze chłopczyk już sobie wyobrażam Twoją minę mnie jak zszywali to podobno takie głupoty wygadywałam do lekarza, że szok - tak się śmiali ze mnie a pierwsze co jak powiedzieli, ze mały zdrowy i wszystko dobrze to popatrzyłam na swój brzuch i powiedziałam, że chyba musiało tam jeszcze coś zostać, bo taki wielki ten brzuch
u mnie skurcze były od razu co 2 min... jakbym nie pojechała wcześniej do szpitala sprawdzić czy z małym wszystko dobrze (słabo czułam ruchy) to nie wiem czy by dojechała, bo ciągle wydawało mi się, że to na pewno mocniej ma boleć. Jeszcze jak pojechałam z moim M na izbe przyjęć i jak czekał na mnie w poczekalni to modlił się, żebym się zgodziła na pobyt w szpitalu jak lekarz zaproponuje. I o mało co a miałam powiedzieć lekarzowi, że chce do domu wrócić, bo w ogóle nie byłam przygotowana na pozostanie w szpitalu, ewentualnie tylko o ktg myślałam, ale podczas porodu lekarz się śmiał, że dobrze, ze mnie nie wypuścił, bo różnie być mogło a do szpitala miałam niewiele bliżej, bo 60 km.
Podczas drogi do szpitala mój mężuś jechał jak wariat a ja do niego z tekstem "ciekawe jak pojedziesz, kiedy będę rodziła!". ALe oczywiście w domu wszyscy wiedzieli, że zaczynam rodzić (brzuch mi się stawiał i mnie w krzyżach pobolewało) - mama wszystkich poinformowała, tylko ja jak zwykle nie byłam doinformowana. Może to i dobrze, bo tak spokojniej sobie jechałam
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.