Witam wszystkie przyszłe mamusie :)

Jeżeli ma słabe nerwy to go nie bierz, kupa małżeństw się z tego powodu rozstaje bo facet nie potrafi znaleść pociągu do kobiety po tym co widział. Niby można powiedzieć jak narobił to niech widzi jak się męczysz. Ale dla niego sam fakt, że dziecko musi z Ciebie wyjsć jest niepojęte. Poród też jest momentem kiedy stajesz się matką, Tylko Ty i dzidziuś chwila tylko dla was. Pierwszy buziak, witasz go na tym świecie najpierw TY. Sama nie będziesz. Są położne, pielęgniarki i dziewczyny na sali z którymi będziesz mogła pogadać bo znają sytuację bo przechodzą przez to samo. Mąż Ci nie wiele pomoże. Moja teściowa jest położną i opisywała mi różne sytuacje jakie się dzieją i zabieranie tam faceta i pokazywanie mu tego wszystkiego to niekiedy przepustka do tego by go do siebie zniechęcić. Są oczywiście męzczyźni którzy to znoszą bez skazy, ale jest ich niewielu.

Poziomka, nie przy małych mi pomóż tylko jak będzie taka możliwość to przyjeżdzaj i polejemy wody czipsy to na zagryzanie w sobotę niestety bez promili bo przyjadę autem, ale możemy zjeśc jakiegoś fast fooda

ale tu moich postów.. `

tweety, moja teściowa jest położną i podam Ci przykładowy poród rodzinny z tamtego tygodnia. Babka w 39 tygodniu przyjechała ze skurczami z męzem, walizeczką i będą rodzić. Gładko poszło 1 godzina i miała pełne rozwarcie. Facet trzyma ją za ręke 'kochanie jeszcze trochę' Parła raz, drugi, trzyma ją za rękę, prze trzeci raz dziecko już na dole a ona z nikąd dostała ataku padaczki. Zlecieli się lekarze wszyscy w pobliżu, kilkanaście zastrzyków żeby rozluźnić kobietę, on tylko stał i przeszkadzał. Na jego oczach maska, usypiają kobietę, tną byleby ratować dzieciaka, reanimowali go 15 minut i byli pewni, że już po nim. Dziewczyna się zesrała, wszędzie krew, smrod niesamowity jedni ratują matkę, drudzy dziecko. Respirator dla dziecka i OIOM, matkę zszywają na dole i u góry. A on się gapi, bo każdy zapomniał, że on tam nadal stoi przykejony do ściany. Ciekawe co czuł?

Nie każdy poród tak wygląda, ale chcę Ci uświadomić, że wszystko może się zdarzyć. Poród jest na tyle intymna sprawą, że powinno to zostać między Tobą a dzidziusiem.

kurcze ta jistoria to normalnie dramat jest ... Coś czuję że moja babcia Adama zastąpi a on będzie czekał. Bo jezeli miałoby się tak zdarzyć to chyba by umarł tam. A tego nie chce

Pasal, a ja bym bez męża nie wytrzymała na sali.. Miałam przez dobę wywoływane skurcze bo niby były silne ale nie efektowne, miałam dość po 3 godz a przede mną jeszcze 30... Mąż mnie masował, podawał wodę, trzymał za rękę, pocieszał, przytrzymywał gdy mdlałam... Widział jak mnie tam tną, jak zrobiłam kupę podczas parcia, jak wyglądałam jak potwór z przekrwionymi oczami poplątanymi włosami, spocona i cała we krwi... I wiecie co? Z nim byłam dzielniejsza, jak na chwilę musiał wyjść bo go lekarz wyprosił to nie miałam tej siły żeby to wszystko znieść...
Z dobrych stron to wiedział jak mały wychodził skąd i dlaczego nie mam ochoty na sex (nie kochaliśmy się prawie 2 miesiące, choć on już po tygodniu się pytał czy można) Do tej pory się dziwi że jak wszędzie było tyle krwi to czmu mały był czysty jak wykąpany, dopilnował żeby mi go nie podmienili, był przy ważeniu, mierzeniu i punktowaniu a tego to nawet ja nie widziałam... Blady jak ściana przecinał pempowinę pytając mnie przy tym czy nie boli No i do tej pory wszystkim opowiada "My rodziliśmy"

tez bym tak chciała bo ja nie jestem odważna a zawsze przy nim czuje sie pewnie i bezpiecznie

Tweety pogadaj z nim szczerze, opowiedz co czujesz, jak on może Ci pomóc... Tylko ja mojego uprzedziłam co może tam zobaczyć, że jakkbym na niego krzyczała to nie ma słuchać i takie tam

Dlatego mowię, że są faceci którzy znoszą to i ich to jakoś specjalnie nie rusza a są tacy, którym ten obraz zostaje w głowie na tyle długo że później związek się rozpada. Jeżeli facet chce to niech idzie, ja bym chyba nie namawiała. Oczywiście przy samych skurczach jak najbardziej niech będzie, bo wtedy może pomóc nawet przy ćwiczeniach. Ale przy samej akcji myślę, że jak nie jest zdecydowany, to niech nie będzie.

No i srenka pamiętaj, że Twój mąż jest starszy a nie ukrywajmy że dojrzałość tez ma tu dużo do powiedzenia, mój mąż ma 23 lata i niestety to jeszcze dzieciak.
Tweety, chyba lepiej wziać babcie albo koleżankę. Nie psuj chłopakowi psychiki.

Mój ma 26 lat ale ogólnie to też jak dzieciak się zachowywał i powiem Wam, że wcześniej to był strasznie nieodpowiedzialny i trochę go to zmieniło

Koleżanka przy porodzie? chyba taka która już rodziła

Chyba tylko taka wchodzi w grę

Tweety jak chcesz mogę Ci potowarzyszyć chciałabym zobaczyć jak to wygląda z "tej" strony

Jeżeli zechcesz przyjechać aż do Kotowic to proszę Ja nie namawiam Adama żeby był na pewno. Ma wybór albo wogóle albo do momentu takiego bez krwi itp albo zostaje do końca - sam powiedział że wie że chce mnie wspierać ale boi się że nie da rade. Babcia na pewno by pomogła tylko nie wiem czy da rade bo to już starsza osoba. Ale też zaufana

Pozatym może być tak, że zaczniesz rodzić w najmniej oczekiwanym momencie. Ja całą ciąże myślałam jak to będzie czy brać męża, siostrę, teściową czy sama.. czy będę miała cesarkę czy naturalnie, a może poród mieszany, plątałam się w myślach co ze sobą zabrać do szpitala. A wiesz jak wyszło? o 1 w nocy na nic nie przygotowana z niespakowaną torbą, w pierwszym dniu 8 miesiąca wylądowałam na porodówce i było mi wszystko jedno jak urodzę i czy będe sama czy z kimś. Torbę pakował mi mąż w 5 minut. Chciałam tylko żeby już było po wszystkim i dzieci były zdrowe.
A tyle było z tym zmartwień

No tak, każdy poród jest inny... Ja ciążę przenosiłam, ostatni tydzień spędziłąm w szpitalu czekając na "już" Bo miałam na ktg skurcze, których nie czułam a rozwarcie zrobiło się w ciągu ostatnich 2 godz niemiłosiernie bolących skurczów, a parte trwały godzinę... Pewnie dlatego że byłam wycieńczona tak długimi skurczami... Wypróbowałam na sobie chyba wszystkie możliwe sposoby wywoływania, czy przyspieszenia w mym przypadku porodu, np cewnik, masaż szyjki, przebicie pęcherza i kroplówki z oksytocyny... Chyba za dużo jak na jeden poród...