- Posty: 7015
- Otrzymane podziękowania: 72
- /
- /
- /
- /
- /
- STARANIA O CIAZE
STARANIA O CIAZE
- Mirella
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Klaudia - najcudniejsze dziecię na świecie
Mniej Więcej
14 lata 5 miesiąc temu #21248 przez Mirella
Lolcia witaj, miło tu widzieć nowe dusze, w ciązy też
Eash, no nie ma to jak nowy ciuch na sponiewieraną duszę, prawda? Kurczę, nie mam dziś czasu przed kompem tkwić, to tak krótko Ci napiszę, że ja miałam w ciąży podobnie. No nie na początku, trochę później. Mój mąż dbał o mnie, nie mogę powiedzieć,że nie, pieniądze zarabiał, ale jednocześnie zachowywał się tak jakby ciąża nie miała nic wspólnego z faktem że ma sie dziecko pojawić, i to jest nie do przełożenia na wygodniejszy termin Ciągle odkładał wszelkie możliwe remonty, ciągle mówił że ma czas, zebym mu roboty nie ustawiała, on wie co robi, no a jak mi w kwietniu wystrzelił, że właściwie malować można jak się dziecko urodzi, to awantura zagrzmiała taka, że na pewno i po Twojej wsi echo niosło, a to daleko No normalnie jakby go przerosło to dziecko i wszystko co się z nim wiąże. A teraz Klaudię uwielbia
Podobne historie opowiadała mi moja koleżanka. Lolcia ma rację, faceci to podgatunek
I nigdzie się nie wyprowadzaj ze świeżo wyremontowanego domu, tylko wystaw walizki za próg jakby co
A tak bardziej serio to odpocznij, i olej to. Dzidzia najważniejsza, nie możesz się denerwować, a i w ciąży wszystko wygląda zupełnie inaczej, na wiele rzeczy zupełnie drobnych, nie mówię tu o Twojej sytuacji, reaguje się bardzo emocjonalnie. Być może też byś inaczej zareagowała gdybyś nie była w ciązy, chociaż jak czytam co napisałaś to jedyne "inaczej" jakie mi do głowy przychodzi, to rzucić czymś ciężkim w faceta, no a dźwigać Ci teraz nie wolno.
I może przestań go tak strasznie rozpieszczać, duży jest da radę sobie jeść zrobić, a i Tobie przy okazji
I pisz ile chcesz, w miarę możliwości będę czytać, wyrzuć z siebie wszystko
A potem koniecznie nosek do góry
Eash, no nie ma to jak nowy ciuch na sponiewieraną duszę, prawda? Kurczę, nie mam dziś czasu przed kompem tkwić, to tak krótko Ci napiszę, że ja miałam w ciąży podobnie. No nie na początku, trochę później. Mój mąż dbał o mnie, nie mogę powiedzieć,że nie, pieniądze zarabiał, ale jednocześnie zachowywał się tak jakby ciąża nie miała nic wspólnego z faktem że ma sie dziecko pojawić, i to jest nie do przełożenia na wygodniejszy termin Ciągle odkładał wszelkie możliwe remonty, ciągle mówił że ma czas, zebym mu roboty nie ustawiała, on wie co robi, no a jak mi w kwietniu wystrzelił, że właściwie malować można jak się dziecko urodzi, to awantura zagrzmiała taka, że na pewno i po Twojej wsi echo niosło, a to daleko No normalnie jakby go przerosło to dziecko i wszystko co się z nim wiąże. A teraz Klaudię uwielbia
Podobne historie opowiadała mi moja koleżanka. Lolcia ma rację, faceci to podgatunek
I nigdzie się nie wyprowadzaj ze świeżo wyremontowanego domu, tylko wystaw walizki za próg jakby co
A tak bardziej serio to odpocznij, i olej to. Dzidzia najważniejsza, nie możesz się denerwować, a i w ciąży wszystko wygląda zupełnie inaczej, na wiele rzeczy zupełnie drobnych, nie mówię tu o Twojej sytuacji, reaguje się bardzo emocjonalnie. Być może też byś inaczej zareagowała gdybyś nie była w ciązy, chociaż jak czytam co napisałaś to jedyne "inaczej" jakie mi do głowy przychodzi, to rzucić czymś ciężkim w faceta, no a dźwigać Ci teraz nie wolno.
I może przestań go tak strasznie rozpieszczać, duży jest da radę sobie jeść zrobić, a i Tobie przy okazji
I pisz ile chcesz, w miarę możliwości będę czytać, wyrzuć z siebie wszystko
A potem koniecznie nosek do góry
Temat został zablokowany.
- linta
- Wylogowany
- gaworzenie
Mniej Więcej
- Posty: 41
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21252 przez linta
Eash, a może On się tak zachowuje, bo nie ma tej pracy? Może gdzies w środku źle mu jest z tym, że to Ty go utrzymujesz, i On to tak odreagowuje? Wiadomo, nie powinien tak robic, zwłaszcza, że teraz dla Was jest najważniejszy święty spokój ...
Mirella, niestety. jak na razie nie mam po co robic testu, bo dzis dostałam @
Jest mi źle z tym, bo już myślałam, że może zafasolkowaliśmy a tu nici
Mirella, niestety. jak na razie nie mam po co robic testu, bo dzis dostałam @
Jest mi źle z tym, bo już myślałam, że może zafasolkowaliśmy a tu nici
Temat został zablokowany.
- Mirella
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Klaudia - najcudniejsze dziecię na świecie
Mniej Więcej
- Posty: 7015
- Otrzymane podziękowania: 72
14 lata 5 miesiąc temu #21263 przez Mirella
Linta, posiedziałaś z nami dwa dni i myślisz ze to wystarczy? No tak szybko to my nie działamy Musisz pobyć z nami troszkę dłużej, jak masz czas to poczytaj wątek od początku, to zobaczysz jak to się odbywa No i lektura boska a no pewnie ze Ci źle, normalne, każdej było lub jest, to znaczy ze się mieścisz w normie, a normą jest że się w końcu udaje, jesteś na dobrej drodze
Dziewczyny, wiecie ze to się do opublikowania nadaje? Poczytałam tak trochę przy okazji wypisywania wszystkich starających się mam, i czasem mi się łezka w oku zakręciła.... Sentymentalna się robię na starość.....
Dziewczyny, wiecie ze to się do opublikowania nadaje? Poczytałam tak trochę przy okazji wypisywania wszystkich starających się mam, i czasem mi się łezka w oku zakręciła.... Sentymentalna się robię na starość.....
Temat został zablokowany.
- Madzia89862
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- 04-11-2009 najcudowniejszy dzień mojego życia
Mniej Więcej
- Posty: 2124
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21294 przez Madzia89862
oj eash wal tu zawsze smialo.z zapartym tchem czytalam co napisalas..i szczerze ci wspolczuje ale ty i malenstwo jestescie najwazniejsi.jak taki cwany to nie gotuj mu:)niech sam zadba o siebie.pieniadze..pieniadze i pieniadze.czemu z nimi taki koszmar wiekszosc przechodzi:(niby rzecz nabyta ale ile trzeba sie narobic na nie.. u nas jest tak ze nie dzielimy pieniedzy na moje twoje itp.poporstu sa wspolne.ale moze twojego meza przerasta poporstu ta cala sytuacja..:(nie wiem co ci poradzic..3maj nerwy na wodzy-dzidzia razem z toba to przezywa.
Temat został zablokowany.
- linta
- Wylogowany
- gaworzenie
Mniej Więcej
- Posty: 41
- Otrzymane podziękowania: 0
- magga146
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Madzia
Mniej Więcej
- Posty: 254
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21403 przez magga146
czesc dziewczynki
eash
to chyba jakis taki czasu. ja wczoraj tez sie poklocilam z mezem, co prawda nie o taka duza sprawe jak ty wlasnie wrecz przeciwnie o blahostke to juz druga tak powazna klotnia miedzy nami w tym miesiacu. no ale zgadzam sie z lolcia faceci to podgatunek. jak sobie z czyms nie radza to zachowauja sie jak gowniarze jak dziecko w fazie dorastania. wiec glowa do gory i nie przejmuj sie zawsze jakos sobie poradzisz a narazie najwaznijszy jest twoj i dziecka spokoj. i jestesmy po to zebys mogla nam wlasnie sie wyzalic wiec nigdy sie nie zastanaiwaj czy wypada czy nie masz przychodzic i juz!
wczoraj po tej klotni stwierdzilam ze narazie przestaje sie starac o dzidzie najpierw musmy jakos te nasze klotnie ogarnac nie chce zeby bylo dziecko a my bedziemy caly czas sie klocic o jakies pierdoly. wiec oficjalnie zawieszam starania. bede caly czas z wami nie odejde z tad bo jestescie zbyt fajnymi laskami
co do biopsji to wyniki w piatek telefonicznie a fizycznie to jak mi wysla. ale czoraj juz mi lekarz powiedzial ze tam raczej nic nie ma wiec nie ma sie czym martwic
Mirella dziekuje za wsparacie i Wam wszytskim dzia za to ze jestescie
Linta
oby Ci sie szybko udalo bo to nie ejst takie proste zreszta tak jak Mirella radzi poczytaj cale forum to zobaczysz. ja zanim sie zalogowalam to przeczytalam wszytskie strony choc nie ukrywam mialam ich mniej hihihi
no ale oby sie udalo 3 mam kciuki za cienie za mnie i za cala reszte ktora nas zaniedbuje o!
Sunaja21
no brzuchol Ci juz wyskakuje super zazdroszcze
a tarczyce lecze lecze. ostatnio jak bylam u moje endokrynokologa to pytalam sie moja tarczyca moze byc przyczyna tego ze nie moge zajsc w ciaze stwierdzil ze nie, wiec to jakas inna przyczyna. no ale narazie daje na luz. nawet sie zastanawiam nad tym zeby sobie darowac badanie hsg i nasienia.
ogolenie to juz mi sie nic nie chce. z jednej strony bardzo chce miec to dziecko a z drugiej te klotnie przekonuja mnie ze moze nie powinnismy go miec moze dlatego nie mozemy zajsc hmmm
wszytsko w swoim czasie....
caluje
eash
to chyba jakis taki czasu. ja wczoraj tez sie poklocilam z mezem, co prawda nie o taka duza sprawe jak ty wlasnie wrecz przeciwnie o blahostke to juz druga tak powazna klotnia miedzy nami w tym miesiacu. no ale zgadzam sie z lolcia faceci to podgatunek. jak sobie z czyms nie radza to zachowauja sie jak gowniarze jak dziecko w fazie dorastania. wiec glowa do gory i nie przejmuj sie zawsze jakos sobie poradzisz a narazie najwaznijszy jest twoj i dziecka spokoj. i jestesmy po to zebys mogla nam wlasnie sie wyzalic wiec nigdy sie nie zastanaiwaj czy wypada czy nie masz przychodzic i juz!
wczoraj po tej klotni stwierdzilam ze narazie przestaje sie starac o dzidzie najpierw musmy jakos te nasze klotnie ogarnac nie chce zeby bylo dziecko a my bedziemy caly czas sie klocic o jakies pierdoly. wiec oficjalnie zawieszam starania. bede caly czas z wami nie odejde z tad bo jestescie zbyt fajnymi laskami
co do biopsji to wyniki w piatek telefonicznie a fizycznie to jak mi wysla. ale czoraj juz mi lekarz powiedzial ze tam raczej nic nie ma wiec nie ma sie czym martwic
Mirella dziekuje za wsparacie i Wam wszytskim dzia za to ze jestescie
Linta
oby Ci sie szybko udalo bo to nie ejst takie proste zreszta tak jak Mirella radzi poczytaj cale forum to zobaczysz. ja zanim sie zalogowalam to przeczytalam wszytskie strony choc nie ukrywam mialam ich mniej hihihi
no ale oby sie udalo 3 mam kciuki za cienie za mnie i za cala reszte ktora nas zaniedbuje o!
Sunaja21
no brzuchol Ci juz wyskakuje super zazdroszcze
a tarczyce lecze lecze. ostatnio jak bylam u moje endokrynokologa to pytalam sie moja tarczyca moze byc przyczyna tego ze nie moge zajsc w ciaze stwierdzil ze nie, wiec to jakas inna przyczyna. no ale narazie daje na luz. nawet sie zastanawiam nad tym zeby sobie darowac badanie hsg i nasienia.
ogolenie to juz mi sie nic nie chce. z jednej strony bardzo chce miec to dziecko a z drugiej te klotnie przekonuja mnie ze moze nie powinnismy go miec moze dlatego nie mozemy zajsc hmmm
wszytsko w swoim czasie....
caluje
Temat został zablokowany.
- eash
- Wylogowany
- rozmowna
Mniej Więcej
- Posty: 557
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21407 przez eash
dzieki wam za wszystko, dziewczyny, pomagacie mi bardzo.
dzisiaj przy sniadaniu tez nie bylo kolorowo, ale generalnie opadlam z sil, czuje sie tak psychicznie wyczerpana, że nawet już drzeć mordy mi się na niego nie chce. ciągle tylko beczę i normalnie patrzeć na niego nie mogę i wszystko mnie w nim doprowadza do szału. wczoraj np. poprosiłam (dziesiąty chyba raz) o przywiercenie do sciany w kuchni zegara i tablicy korkowej. no i przywiercil - jedno i drugie krzywo. sie pobeczalam, jak to tylko rano zobaczylam. masakra...
od sniadania siedze z moja magiczna kartka w reku, taka, na ktorej jest domowy plan finansowy na przyszly miesiac - dochody, wydatki, kwoty... no i tasuję to tak, żeby jednak jakoś głupkowi zapłacić za tę drug metodę spawania, bo przecież wyraźnie mi wczoraj i dzisiaj dał do zrozumienia, że zdobycie brakujących 150zł do końca tego miesiąca jest w jego przypadku niemożliwością. jedyne, co wymyślił, kretyn, to sprzedaż żeliwnych grzejników. pomysł upadł, jak go zapytałam, czym zamierza ogrzewać nie wyremontowaną część domu. Boże, za jakie grzechy...
ej, ja też nie zamierzałam nigdy dzielić kasy i majątku na "moje" i "twoje", ale jak ja mam się czuć, kiedy od dwóch lat zarabiam ponad 2 tys. na reke a on od dwoch lat tysiac lub wcale i ta moja pensja jest wydawana na rachunki, raty, jedzenie i jeszcze, jakimś cudem, na drobne doposażanie domu, ubezpieczenie i tym podobne rzeczy, a jego wystarcza mu na paliwo do auta (którym ja w zasadzie nie jeżdżę) i papierosy? starałam się nie dzielić pierwszy miesiąc, pierwsze pol roku, pierwszy rok... ale teraz mam tego wszystkiego po dziurki w nosie, po prostu mam dość, nie daję rady! mam ochotę zabić tego człowieka! kocham go jak nikogo i jednocześnie nienawidzę tak, że najchętniej bym mu kark we śnie skręciła...
powiem wam jeszcze cos. jak sie tak nad tym zastanawiam, to on zawsze mial taki durny charakter - zawsze wystarczalo mu minimum, nie czul potrzeby dążenia do czegokolwiek, zmiany pracy na lepszą, zdobycia wykształcenia, nie oszczędzał nigdy, nie dorobił się mieszkania, a jego samochodem przez lata był fiat 126p. ale przynajmniej starał się zmienić odkąd mnie poznał, starał się coś zrobić ze sobą i swoim zyciem, wydawało się, że będzie coraz lepiej. a potem zdecydowaliśmy, że wyjedzie do pracy do Hiszpanii. to było krótko po śmierci jego mamy, w trakcie jego rocznego pobytu zagranicą zmarł też jego ojciec, a do tego ta wielka rozłąka spowodowała poważne osłabienie więzi między nami. poznałam faceta, z którym nigdy nic nie było, ale sam fakt emocji, jakie we mnie wzbudził, doprowadził niemal do zerwania zaręczyn... potem wszystko się niby poukładało, wróciło do normy, ale tak naprawdę to nic nie jest już jak dawniej. od czasu do czasu mamy dobre dni, ale coraz częściej się kłocimy, mam wrażenie, że on w ogóle o mnie nie dba. czy wy wiecie, że on od kilku lat nie pamięta w ogóle o moich urodzinach, imieninach, nie dostaję od niego nic na walentynki, rocznicę ślubu ani pod choinkę? a my jesteśmy dopiero 2 lata po ślubie...
i tak to właśnie wygląda.
a ja do każdych jego urodzin przygotowuje sie miesiacami, wybieram prezent, zamawiam tort, wymyslam jakies niespodzianki...
idiotka...
dzisiaj przy sniadaniu tez nie bylo kolorowo, ale generalnie opadlam z sil, czuje sie tak psychicznie wyczerpana, że nawet już drzeć mordy mi się na niego nie chce. ciągle tylko beczę i normalnie patrzeć na niego nie mogę i wszystko mnie w nim doprowadza do szału. wczoraj np. poprosiłam (dziesiąty chyba raz) o przywiercenie do sciany w kuchni zegara i tablicy korkowej. no i przywiercil - jedno i drugie krzywo. sie pobeczalam, jak to tylko rano zobaczylam. masakra...
od sniadania siedze z moja magiczna kartka w reku, taka, na ktorej jest domowy plan finansowy na przyszly miesiac - dochody, wydatki, kwoty... no i tasuję to tak, żeby jednak jakoś głupkowi zapłacić za tę drug metodę spawania, bo przecież wyraźnie mi wczoraj i dzisiaj dał do zrozumienia, że zdobycie brakujących 150zł do końca tego miesiąca jest w jego przypadku niemożliwością. jedyne, co wymyślił, kretyn, to sprzedaż żeliwnych grzejników. pomysł upadł, jak go zapytałam, czym zamierza ogrzewać nie wyremontowaną część domu. Boże, za jakie grzechy...
ej, ja też nie zamierzałam nigdy dzielić kasy i majątku na "moje" i "twoje", ale jak ja mam się czuć, kiedy od dwóch lat zarabiam ponad 2 tys. na reke a on od dwoch lat tysiac lub wcale i ta moja pensja jest wydawana na rachunki, raty, jedzenie i jeszcze, jakimś cudem, na drobne doposażanie domu, ubezpieczenie i tym podobne rzeczy, a jego wystarcza mu na paliwo do auta (którym ja w zasadzie nie jeżdżę) i papierosy? starałam się nie dzielić pierwszy miesiąc, pierwsze pol roku, pierwszy rok... ale teraz mam tego wszystkiego po dziurki w nosie, po prostu mam dość, nie daję rady! mam ochotę zabić tego człowieka! kocham go jak nikogo i jednocześnie nienawidzę tak, że najchętniej bym mu kark we śnie skręciła...
powiem wam jeszcze cos. jak sie tak nad tym zastanawiam, to on zawsze mial taki durny charakter - zawsze wystarczalo mu minimum, nie czul potrzeby dążenia do czegokolwiek, zmiany pracy na lepszą, zdobycia wykształcenia, nie oszczędzał nigdy, nie dorobił się mieszkania, a jego samochodem przez lata był fiat 126p. ale przynajmniej starał się zmienić odkąd mnie poznał, starał się coś zrobić ze sobą i swoim zyciem, wydawało się, że będzie coraz lepiej. a potem zdecydowaliśmy, że wyjedzie do pracy do Hiszpanii. to było krótko po śmierci jego mamy, w trakcie jego rocznego pobytu zagranicą zmarł też jego ojciec, a do tego ta wielka rozłąka spowodowała poważne osłabienie więzi między nami. poznałam faceta, z którym nigdy nic nie było, ale sam fakt emocji, jakie we mnie wzbudził, doprowadził niemal do zerwania zaręczyn... potem wszystko się niby poukładało, wróciło do normy, ale tak naprawdę to nic nie jest już jak dawniej. od czasu do czasu mamy dobre dni, ale coraz częściej się kłocimy, mam wrażenie, że on w ogóle o mnie nie dba. czy wy wiecie, że on od kilku lat nie pamięta w ogóle o moich urodzinach, imieninach, nie dostaję od niego nic na walentynki, rocznicę ślubu ani pod choinkę? a my jesteśmy dopiero 2 lata po ślubie...
i tak to właśnie wygląda.
a ja do każdych jego urodzin przygotowuje sie miesiacami, wybieram prezent, zamawiam tort, wymyslam jakies niespodzianki...
idiotka...
Temat został zablokowany.
- Gosia
- Wylogowany
- rozmowna
- Maja nasze największe szczęście 16.08.2010r.
Mniej Więcej
- Posty: 734
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21409 przez Gosia
Kurcze eash z góry wielkie SORY, że to powiem ale współczuję Ci być z takim facetem! Ja bym nie wytrzymała! No cóż miłość jest ślepa. Mam nadzieję, że dzidziuś go zmieni i w końcu wydorośleje i zrozumie, że najważniejsza jest rodzina i jej utrzymanie. Życzę Ci tego z całego serca!
Temat został zablokowany.
- eash
- Wylogowany
- rozmowna
Mniej Więcej
- Posty: 557
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21410 przez eash
dobra, koniec tematu - nie bede sie juz wiecej nad soba uzalala i was zanudzala, nie ma sensu...
powiem wam, ze bardzo sie ciesze z pojawienia sie u nas lolci i linty, dwie nowe starajace sie - w koncu jakies ozywienie w naszym watku trzymam za was, dziewczyny, kciuki tak samo mocno jak za grazie, magge, madzie, Mirelle (choc ta sie ciagle wzbrania ) i angelikę, która czasem tu zagląda... i za każdą, o której tu nie wspomniałam, a która kiedykolwiek zawitała w naszym wątku.
u mnie ciąża już w porządku, mdłości wcale już nie mam, zniknął jadłowstręt i awersje do zapachów, opuściło mnie koszmarne zmęczenie, wrócił apetyt (o zgrozo...) i ogólna chęć do życia, jakaś energia. wstaję codziennie ok. 5 - 5:30, kładę się ok. 22, w ciągu dnia pracuję i robię dużo różnych rzeczy w domu i - gdyby nie awantury z mężem - mogłabym napisać, że właściwie wszstko mnie cieszy. dzisiaj rozmawiałam kolejny raz z pracodawcą na temat mojego zwolnienia lekarskiego, nastawiam się na zwolnienie od 1 sierpnia do końca ciąży, a potem macierzyński. już wstępnie wybraliśmy osobę na moje miejsce, pozamykałam większość naglących spraw, ale dla dobra finansów mojej "firmy" postanowiłam wstrzymać się jeszcze ten miesiąc ze zwolnieniem. w końcu czuję się dobrze. w tym tygodniu wypadło mi pracować również w sobotę, moze i w niedziele - bede mogla i w weekend wam co nieco tu napisac
powiem wam, ze bardzo sie ciesze z pojawienia sie u nas lolci i linty, dwie nowe starajace sie - w koncu jakies ozywienie w naszym watku trzymam za was, dziewczyny, kciuki tak samo mocno jak za grazie, magge, madzie, Mirelle (choc ta sie ciagle wzbrania ) i angelikę, która czasem tu zagląda... i za każdą, o której tu nie wspomniałam, a która kiedykolwiek zawitała w naszym wątku.
u mnie ciąża już w porządku, mdłości wcale już nie mam, zniknął jadłowstręt i awersje do zapachów, opuściło mnie koszmarne zmęczenie, wrócił apetyt (o zgrozo...) i ogólna chęć do życia, jakaś energia. wstaję codziennie ok. 5 - 5:30, kładę się ok. 22, w ciągu dnia pracuję i robię dużo różnych rzeczy w domu i - gdyby nie awantury z mężem - mogłabym napisać, że właściwie wszstko mnie cieszy. dzisiaj rozmawiałam kolejny raz z pracodawcą na temat mojego zwolnienia lekarskiego, nastawiam się na zwolnienie od 1 sierpnia do końca ciąży, a potem macierzyński. już wstępnie wybraliśmy osobę na moje miejsce, pozamykałam większość naglących spraw, ale dla dobra finansów mojej "firmy" postanowiłam wstrzymać się jeszcze ten miesiąc ze zwolnieniem. w końcu czuję się dobrze. w tym tygodniu wypadło mi pracować również w sobotę, moze i w niedziele - bede mogla i w weekend wam co nieco tu napisac
Temat został zablokowany.
- basik_twins
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- 21.07.2010 - Najpiękniejszy dzień w moim życiu
Mniej Więcej
- Posty: 1173
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21415 przez basik_twins
Graziu Kochana Trzymam Kciuki !!!!
Troche sie tam nasiedzisz w tym Białym no ale cóż... wkońcu ma się fasolka zasadzić Wierze ze bedzie dobze psychicznie napewno sobie poradzisz tyle sie już wystarałaś że skupienie sie na dojrzewających komóreczkach nowo stworzonych zamiast martwienie się samotnością to pikuś
a zresztą już niedługo sama nie bedziesz
Troche sie tam nasiedzisz w tym Białym no ale cóż... wkońcu ma się fasolka zasadzić Wierze ze bedzie dobze psychicznie napewno sobie poradzisz tyle sie już wystarałaś że skupienie sie na dojrzewających komóreczkach nowo stworzonych zamiast martwienie się samotnością to pikuś
a zresztą już niedługo sama nie bedziesz
Temat został zablokowany.
- Madzia89862
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- 04-11-2009 najcudowniejszy dzień mojego życia
Mniej Więcej
- Posty: 2124
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21421 przez Madzia89862
kochana eash ja rowniez ci wspolczuje.wiesz..juz chociaz o tych urodzinach moglby pamieac i zrobic niespodzianke..
Temat został zablokowany.
- basik_twins
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- 21.07.2010 - Najpiękniejszy dzień w moim życiu
Mniej Więcej
- Posty: 1173
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu - 14 lata 5 miesiąc temu #21425 przez basik_twins
Eah
Odszukaj te dobre strony dla których mimo jego wad własnie z nim jestes
moze to Cie podniesie na duchu w danej sytuacjim pozwoli opanowac nerwy bo nie mozesz sie teraz denerwowac
Odszukaj te dobre strony dla których mimo jego wad własnie z nim jestes
moze to Cie podniesie na duchu w danej sytuacjim pozwoli opanowac nerwy bo nie mozesz sie teraz denerwowac
Ostatnio zmieniany: 14 lata 5 miesiąc temu przez basik_twins.
Temat został zablokowany.
- eash
- Wylogowany
- rozmowna
Mniej Więcej
- Posty: 557
- Otrzymane podziękowania: 0
- Mirella
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Klaudia - najcudniejsze dziecię na świecie
Mniej Więcej
- Posty: 7015
- Otrzymane podziękowania: 72
14 lata 5 miesiąc temu - 14 lata 5 miesiąc temu #21446 przez Mirella
Tak Magga, zawieś, od razu fasolka wykiełkuje
Wiecie co, jest taka teoria na temat facetów że im kobieta dla nich gorsza tym oni są lepsi. Ja zawsze uważałam że to idiotyczne, ale może coś w tym jest. Niby że facet jak dostaje od kobiety co tam ma do dostania to uważa że tak ma być, a jak kobieta przestaje dawać, to on sobie kombinuje że teraz jego kolej i zaczyna się starać. Jakoś nigdy nie próbowałam, ale może coś w tym jest? Eash, może spróbuj? Ty w ogóle masz anielską cierpliwość do swojego faceta, ja bym wałek do ciasta dawno wyjęła...
Parę razy mi się zdarzyło że mąż zapomniał o moich imieninach, ale lepiej na tym wychodziłam, bo przypominał sobie za parę dni i dostawałam prezent na imieniny a drugi na przeprosiny
Eash, jak masz potrzebę płakać dalej to płacz nam, nie płacz sama! To naprawdę bez sensu
Wiesz co? tak z innej beczki to myślałam że mnie lubisz chociaż trochę, a Ty tak.... Nie trzymaj za mnie kciuków, to naprawdę nie ma sensu. Ja bardzo chcę drugiego dziecka, ale mam świadomość jak wygląda ciąża. W przeciwieństwie do Ciebie ja nie miałam mdłości, za to ciągle byłam głodna. Teraz jem byle co bo nie mam pieniędzy, właściwie obchodzi mnie tylko żeby Klaudia nie była głodna, na ciążowe jedzenie mnie zwyczajnie nie stać, a ja chcę mieć zdrowe dziecko, a nie skrzywdzone już na starcie. Jak ja temu dziecku później w oczy spojrzę? Co powiem? że chore jest bo mamy na żarcie stać nie było i na witaminy? że zaniedbałam? Nie nie i jeszcze raz nie. Nie mogę, chociaż serce mi się kraje. Czekam na @ która już powinna być, i mam uczucia mieszane jak rzadko. Całym sercem chcę malucha, i całym rozsądkiem wiem, że to najgorszy moment z możliwych. Trzymaj kciuki za nasze finanse, to jest teraz ważniejsze, jak tylko się rozwiążą te problemy wrócę do myśli o dziecku.
A tymczasem trzymam kciuki za resztę mam.
A i wiecie co? faceci mówią ze kobiety w ciąży się wszystkiego czepiają, i pewnie tak jest, tylko to wynika z faktu że w nas wzrasta poczucie odpowiedzialności za dziecko, a oni nadal są jak dzieci... no maskara normalnie jak lekko faceci sobie wyobrażają przyszłość z dzieckiem w domu, a potem są w strasznym szoku, że świat na głowie stanął... Oni powinni jakieś kursy przechodzić jak być mężem i ojcem, bo w genach tego nie mają niestety...
Madzia, nowe zdjęcie Filipka suuper Strasznie fajną minkę ma
Wiecie co, jest taka teoria na temat facetów że im kobieta dla nich gorsza tym oni są lepsi. Ja zawsze uważałam że to idiotyczne, ale może coś w tym jest. Niby że facet jak dostaje od kobiety co tam ma do dostania to uważa że tak ma być, a jak kobieta przestaje dawać, to on sobie kombinuje że teraz jego kolej i zaczyna się starać. Jakoś nigdy nie próbowałam, ale może coś w tym jest? Eash, może spróbuj? Ty w ogóle masz anielską cierpliwość do swojego faceta, ja bym wałek do ciasta dawno wyjęła...
Parę razy mi się zdarzyło że mąż zapomniał o moich imieninach, ale lepiej na tym wychodziłam, bo przypominał sobie za parę dni i dostawałam prezent na imieniny a drugi na przeprosiny
Eash, jak masz potrzebę płakać dalej to płacz nam, nie płacz sama! To naprawdę bez sensu
Wiesz co? tak z innej beczki to myślałam że mnie lubisz chociaż trochę, a Ty tak.... Nie trzymaj za mnie kciuków, to naprawdę nie ma sensu. Ja bardzo chcę drugiego dziecka, ale mam świadomość jak wygląda ciąża. W przeciwieństwie do Ciebie ja nie miałam mdłości, za to ciągle byłam głodna. Teraz jem byle co bo nie mam pieniędzy, właściwie obchodzi mnie tylko żeby Klaudia nie była głodna, na ciążowe jedzenie mnie zwyczajnie nie stać, a ja chcę mieć zdrowe dziecko, a nie skrzywdzone już na starcie. Jak ja temu dziecku później w oczy spojrzę? Co powiem? że chore jest bo mamy na żarcie stać nie było i na witaminy? że zaniedbałam? Nie nie i jeszcze raz nie. Nie mogę, chociaż serce mi się kraje. Czekam na @ która już powinna być, i mam uczucia mieszane jak rzadko. Całym sercem chcę malucha, i całym rozsądkiem wiem, że to najgorszy moment z możliwych. Trzymaj kciuki za nasze finanse, to jest teraz ważniejsze, jak tylko się rozwiążą te problemy wrócę do myśli o dziecku.
A tymczasem trzymam kciuki za resztę mam.
A i wiecie co? faceci mówią ze kobiety w ciąży się wszystkiego czepiają, i pewnie tak jest, tylko to wynika z faktu że w nas wzrasta poczucie odpowiedzialności za dziecko, a oni nadal są jak dzieci... no maskara normalnie jak lekko faceci sobie wyobrażają przyszłość z dzieckiem w domu, a potem są w strasznym szoku, że świat na głowie stanął... Oni powinni jakieś kursy przechodzić jak być mężem i ojcem, bo w genach tego nie mają niestety...
Madzia, nowe zdjęcie Filipka suuper Strasznie fajną minkę ma
Ostatnio zmieniany: 14 lata 5 miesiąc temu przez Mirella.
Temat został zablokowany.
- marcia.1984
- Wylogowany
- gaworzenie
Mniej Więcej
- Posty: 30
- Otrzymane podziękowania: 0
14 lata 5 miesiąc temu #21450 przez marcia.1984
Witajcie moje drogie.
W tej chwili jestem w ciąży w 19 tyg. i sama tylko wiem ile wylałam łez i zrobiłam testów z jedna kreseczką aby w końcu się udało.Chce być dla was nadzieją na to,ze kiedyś się uda. Ja w pierwszą ciąże zaszłam bez problemu ale zanim tak naprawdę zaczęłam się nią cieszyć to już ją straciłam. To był 10 tydz.i ból nie do opisania. Minął ponad rok zanim udało mi się zajść w obecną ciąże. Ten rok był okropny, co miesięczne rozczarowanie, pilnowanie dni płodnych itd.Chodziłam po lekarzach i wszyscy mówili,że jestem młoda, że mam czas (mam 26 lat).Ale ja nie dawałam za wygraną, zrobiłam test na prolaktyne, okazało sie, ze jest za wysoka, dlatego nam się nie udawało. Zanim zaczęłam leczenie daliśmy sobie z mężem miesiąc odpoczynku, tzn.nie liczyłam dni płodnych, kochaliśmy się w tym czasie może ze dwa razy. Wyluzowaliśmy. Po tym miesięcznym odpoczynku poszłam do lekarza, bez żadnego badania dostałam bromergon na obniżenie prolaktyny,brałam go przez 3 dni ale w tym czasie okres mi się spóźniał. Zrobiłam test bez większej nadziei, wcześniej też już tak bywało,ze się spóźniał ale w końcu nadchodził, w ogóle miałam nieregularne miesiączki. Nawet nie wiecie jakie było moje zaskoczenie kiedy na teście wyszły dwie kreseczki, nie wierzyłam, poszłam na badanie krwi, potwierdziło się byłam w 4 tyg.ciąży. Nie wiem jak nam się udało. Wysoka prolaktyna, nieregularne miesiączki, a tu nagle taka radość.
Podsumowując: dziewczyny głowa do góry!!! Wierzę w to, że wam też się uda i to w najmniej oczekiwanym momencie!!! Trzymam za Was kciuki
W tej chwili jestem w ciąży w 19 tyg. i sama tylko wiem ile wylałam łez i zrobiłam testów z jedna kreseczką aby w końcu się udało.Chce być dla was nadzieją na to,ze kiedyś się uda. Ja w pierwszą ciąże zaszłam bez problemu ale zanim tak naprawdę zaczęłam się nią cieszyć to już ją straciłam. To był 10 tydz.i ból nie do opisania. Minął ponad rok zanim udało mi się zajść w obecną ciąże. Ten rok był okropny, co miesięczne rozczarowanie, pilnowanie dni płodnych itd.Chodziłam po lekarzach i wszyscy mówili,że jestem młoda, że mam czas (mam 26 lat).Ale ja nie dawałam za wygraną, zrobiłam test na prolaktyne, okazało sie, ze jest za wysoka, dlatego nam się nie udawało. Zanim zaczęłam leczenie daliśmy sobie z mężem miesiąc odpoczynku, tzn.nie liczyłam dni płodnych, kochaliśmy się w tym czasie może ze dwa razy. Wyluzowaliśmy. Po tym miesięcznym odpoczynku poszłam do lekarza, bez żadnego badania dostałam bromergon na obniżenie prolaktyny,brałam go przez 3 dni ale w tym czasie okres mi się spóźniał. Zrobiłam test bez większej nadziei, wcześniej też już tak bywało,ze się spóźniał ale w końcu nadchodził, w ogóle miałam nieregularne miesiączki. Nawet nie wiecie jakie było moje zaskoczenie kiedy na teście wyszły dwie kreseczki, nie wierzyłam, poszłam na badanie krwi, potwierdziło się byłam w 4 tyg.ciąży. Nie wiem jak nam się udało. Wysoka prolaktyna, nieregularne miesiączki, a tu nagle taka radość.
Podsumowując: dziewczyny głowa do góry!!! Wierzę w to, że wam też się uda i to w najmniej oczekiwanym momencie!!! Trzymam za Was kciuki
Temat został zablokowany.