- Posty: 914
- Otrzymane podziękowania: 39
- /
- /
- /
- /
- ciąża z zespołem antyfosfolipidowym (zakrzepica)
ciąża z zespołem antyfosfolipidowym (zakrzepica)
- ViFi
- Wylogowany
- gadatliwa
- „…przyjaciele są jak Anioły..."
Basienka1234 napisał: Witam wszystkie Panie,
z zapartym tchem przez ostatnie 3 dni czytałam 68 stron tego forum i postanowiłam do Was dołączyć.
Nie mam stwierdzonego zespołu, ale mój lekarz podejrzewa, że to właśnie ta choroba jest przyczyną moich niepowodzeń w staraniach o dzidziusia.
Mam za sobą 3 ciąże w ciągu ostatnich 2 lat, niestety wszystkie nieudane...
Pierwszą ciąże poroniłam samoistnie w 10 tygodniu. Druga ciąża zakończyła się w 23 tc porodem, niestety Michałek żył tylko 20 min... Ostatnia ciąża zakończyła się 2 stycznia również w 10 tc poronieniem zatrzymanym, przeszłam kolejny zabieg łyżeczkowania.
Wyniki badania histopatologicznego do odebrania dopiero za 2 tygodnie i z tym wynikiem dopiero do gin.
Do tej pory byłam twarda, nic mnie nie łamało, ale od kilku dni mam po prostu najnormalniejszego doła...nic mi się nie chce.. chodzę do pracy, więc stwarzam pozory normalności...ale powoli zaczynam wymiękać. Wiem, że nie wolno mi się poddać, że wszystko będzie ok... następnym razem, a jak nie będzie??? Mam już 32 lata, zero dzieci i nic nie jest w stanie doprowadzić mnie do pionu. Mąż twierdzi, że tym razem nam się uda, ale powoli sama tracę nadzieję na zostanie mamą...
Bardzo mi przykro ale nie załamuj się.....głowa do góry.... robiłaś jakieś badania po stratach aniołków?
ViFi
Lipton33 - wykres na 28dni_sprawdz
Mama Aniołaka 30.03.2010 [*]
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Basienka1234
- Wylogowany
- gaworzenie
- Posty: 14
- Otrzymane podziękowania: 2
Dziękuję za słowa wsparcia.. dziś jakoś mi tak ogólnie lepiej, czuję, że jest jest jeszcze ktoś oprócz mnie, kto boryka się z takimi samymi problemami...
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Anna1807
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 309
- Otrzymane podziękowania: 6
Witamy w naszym gronie! Jak zapewne wiesz po przeczytaniu tego forum, kazda z nas tutaj swoje przeszla.....jednym z nas juz sie udalo doczekac plrzyjscia na swiat wyczekanych Bobasow inne czekaja na pojawienie sie tego cudu a jeszcze ibne ciagle walcza i co najwazniejsze nie poddawaja sie!
To co nas spotyka jest ojrutne, trudne i nie do pojrcia dla innych! Trzeba byc wytrwalym! Tego chce Ci zyczyc z calego serca!
Co do wynikow his.pat.to u mbie za kazdym razem wszystko wychodzilo prawidlowo.
Daj znac jakie badania zostaly Ci zlecone a moze cos podpowiemy
Trzymaj sie dzielnie !
Przepraszam za bledy i beak polskich znakow.....telefon odmawia wspolpracy
Moje Najukochansze Skarby
Lilianna 27.10.2014
Marek 15.02.2007
Moje Aniołki[*][*][*]
Emilka 19 tydzień (*29.12.2011)
Gabriel 15 tydzień (*19.07.2013)
Kruszynka 9 tydzień (*5.12.2013)
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- bujanka
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 334
- Otrzymane podziękowania: 7
OOO i u Julki dobre wieści, super, pogratuluj jej ode mnie, bardzo sie ciesze bo jest NADZIEJA z tym głupim APS-em
Ania a na jakie szczepienia sie zdecydowałas te 6 w 1 czy bezpłatne. Bo mam zagłostke..... Jak tam malutka rośnie? Jak Mareczek, nadal troszkę zazdrosny? i jak ty sie czujesz jako świeżo upieczona mamuśka?
Lady GRATULACJE SYNKA:) mi zmniejszyła dawke duphastonu do 3x1 ale nadal mam brac. a acard co 3 dzień. Ja ostatnio zakupiłam sie w aptece internetowej i 260 zł poszło też odkad wiem ze moge wczesniej urodzic to ostro sie wziełam za wyprawke, zaeaz pranie, prasowanie, ale to tesciowka z mama maja pomóc
Basieńka witaj w naszym gronie Współczuje bardzo poronień, ja też jedno mam za sobą, boli jak cholera Kochana nie trac nadziei, jesli masz zespół to bez leków nie masz szans utrzymać ciąży więc jesli zaczniesz brac odpowiednie leki w ciazy to naprawde jest duza szansa by utrzymac ciaze, ja i pare innych dziewczyn z forum jestesmy na to zywym dowodem. Nie trać wiary!!!!!! No tak większość z nas tak miała, że po 3 poronieniu dopiero coś z tym robili, ja byłam innym przypadkiem, bo ja zachodząc w pierwszą ciążę wiedziałam że mam już zespół (w wieku 22 lat dostałam udaru mózgu, zrobili badania i wyszedł APS więc miałam o tyle łatwiej że zachodząc w ciąże byłam pod okiem specjalisty i brałam już odpowiednie leki)
Vifi długo sie nie odzywałas co u Ciebie???
Tasior heeej co słychać?
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- bujanka
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 334
- Otrzymane podziękowania: 7
Jestem ostatnio po dwóch wizytach. U mojej gin duzo ciekawych rzeczy sie dowiedzialam. Najprawdopodobniej bede mogla karmic piersia co mnie cieszy niesamowicie Oczywiscie przy obstawie lekow ( bo musza mnie chronic przed kolejnym udarem) albo nadal clexane przy karmieniu albo mój lek sprzed ciazy ale wtedy musze co 2-3 tygodnie pobierac krew i sprawdzac INR. wiec jeszcze jest to do przemyslenia...
Poza tym, jeszcze dwie wizyty w lutym (4-go i 18-go) a potempod koniec lutego chce mnie juz polozyc w szpitalu i najprawdopodobniej cesarka (mam miec jeszcze konsultacje z moim neurologiem i ma wyrazic na ten temat swoja opinie)
Od 32 tygodnia mam juz chodzic na ktg, bo lekarka chce miec mnie pod kontrola.
A po wczorajszym usg, tym ostatnim prenatalnym, w sumie same dobre info. Michalinka na 200% jest dziewczynka, mój mąż ma nawet fotkę warg sromowych wczoraj wariat jak wróciliśmy to ta fotke wsadzil w ramke i stwierdzil ze bedzie sie chwalił córcia Mała waży 1765 gram, parametry w normie, łożysko jest super, bo wczesniej było nie za bardzo . Najgorsze jest to ze mała ułozona jest bardzo blisko szyjki, a wrecz na nią napiera (mimo ze szyjka zamknieta, długosc tez dobra bo 35 mm), no i ostatnimi czasy bardzo nawet ten napor odczuwam, lekkie pobolewanie jak na miesiaczke i czuje jakby mnie tam uderzała.
Oczywiscie znów zalecenie ze mam lezec, (bo siedzenie i stanie spowoduja ze mala bedzie leciala coraz bardziej w dół), i mam brac no-spe.
Dziewczyny boje sie jak cholera, caly czas mam wrazenie ze to juz moze sie zaczac, a to jeszcze tak wczesnie....... a ona taka malusia
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- agulka901
- Wylogowany
- pierwsze słowa
- Posty: 135
- Otrzymane podziękowania: 1
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- bujanka
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 334
- Otrzymane podziękowania: 7
Co tam u Ciebie? Jak się sprawy mają? Co wyszło z tą sprawą szwagierki? No i jak starania o drugą dzidzię? Wiadomo coś w sprawie zespołu?
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- emka
- Autor
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Posty: 1535
- Otrzymane podziękowania: 6
Przepraszam ze tak dawmo tu nie zaglądałam... jakoś tak wszystko idzie nie tak, ze nie mam weny pisać. OKazało się , ze mam problemy z tarczycą i od ponad 2 miesiecy biorę leki. Mam poczekać ze staraniami aż się sprawa unormuje, w lutym robię badanka, a potem zobaczymy. Ta moja anemia też prawdopodobnie była związana z Hashimoto czyli z tarczycą. Ale cieszę się z tego ze wyczaiłam to przed ciążą bo moze dzieki temu mam większe sznase... tak sobie po cichu tłumaczę...
Czas leci, stuknęły mi już 34 lata, czasem sie zastanawiam czy nie jestem już za stara. Wiem, że ten rok będzie decydujący, kiedyś obiecałam sobie próbować do 35. NO to mam 12 miechów jeszcze.
Bujanka Bardzo sie cieszę ze u Ciebie wszystko dobrze To bardzo budujące dla mnie.
A Wy dziewczyny WALCZCIE! jak lwice!
Czy dwa szczęścia to za wiele...?
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- Madziunia
- Wylogowany
- gaworzenie
- Posty: 74
- Otrzymane podziękowania: 2
Na początek chce złożyć Najserdeczniejsze życzenia na ten rok! Bo jeszcze nie miałam okazji ale zaraz wszystko wytłumaczę.
Ciężko mi przyjdzie opowieść mojej historii bo naprawdę się wiele u mnie działo.
Na początek to może o tym, że JESTEM MAMUSIĄ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;D <3
Szymon urodził się 20 grudnia 2014 - miał 2950gram i 51cm. Jest Najcudowniejszy i Najpiękniejszy - jest Moim Synkiem!!! <3
Muszę wam powiedzieć że mieliśmy podejrzenie hypotrofii. Okazało się że mam (a właściwie miałam...) macice jednorożną. Z wszystkich badań które wykonać mogliśmy po poronieniach stwierdziłam że nie wykonam badania macicy iż jest inwazyjne. Taki jednorożec własnie nie utrudnia zachodzenie w ciąże ale jej utrzymanie... kto wie czy to nie ona "zabiła moje Aniołki"!!! Mały leżał mi non stop z jednej strony, gdy się wyciągał czy ruszał a był wiercipiętą - odczuwałam ogromny ból a końcówka to już wogóle nie była miła - ale uspokajała mnie - ruchów było bardzo wiele <3 Ze względu na jednorożca mały nie rósł jak powinien i dlatego leżeliśmy w szpitalu aby przyjąć sterydy na płucka w 34tc. Mały przybierał ale bardzoooo malutko jednak razem z ginką daliśmy szanse na Naturalny poród na którym bardzo mi zależało. Jednak drżałam ze strachu że Szymon urodzi się jako 1700gramowy chłopczyk i modliłam się aby rósł i rósł... ! Czekałyśmy z ginką do 36tc aby był donoszonym dzieckiem myśląc już o cesarce jednak nagle się zebrał noi przekroczyliśmy 2kg więc decyzja o tym, że rodzimy bez cięcia.
Skracała mi się szyjka, pojawiały się bóle przepowiadające (niestety miała bóle krzyżowe ojjjjj nie wspominam ich dobrze.. ale da się przeżyć). Oszczędzałam się, więcej lenuchowałam w łóżku, wyręczana we wszystkim co tylko możliwe (aż czasem miałam nerwy!)
Badania kontrolne ok, paciorkowca brak, wszystko w najlepszym porządku.
19 grudnia wieczorem ok 21 odeszły wody, Przemko zawiózł mnie do szpitala (torbę już spakowałam jak wróciłam ze sterydów do domu).
ok 2 w nocy zaczęło się "coś" dziać - akcja się rozwijała - ojjj te bóle z krzyża - jak dobrze że Przemo był przy mnie i masował non stop. Chyba umarłabym gdyby go nie było - no dobra w moim przypadku nie będę tak nawet żartować...!
Tak naprawde konkretna akcja trwała ok 30min i już Szymka miałam na klatce piersiowej <3. 10 cm pojawił się o 9 rano i tak o 9:45 Staliśmy się Prawdziwą Rodziną!!! Poród wspominam jako coś podwójnie wyjątkowego - po pierwsze wkońcu stała się Mamą po drugie niesamowicie zbliżył jeszcze bardziej nas z mężem (był taki dzielny, troskliwy, pomocny - no kurdę jestem z niego Mega dumna!)
Niestety Poród ma 3fazy... 1 i 2 poszły z płatka dając mi niesamowite szczęście jednak 3... od tamtego momentu dla mnie mój poród tak naprawde miał 2 fazy - trzecią wyparłam z głowy!- aby nigdy nikt nie powiedział że TEN KOSZMAR SPOWODOWANY BYŁ PORODEM!!! Bo przecież Szymek już się urodził <3
Rodziłam łożysko, szczerze - nie czułam bólu. Jednak gdy zobaczyłam przerażenie Ginki w oczach i napływającą krew zaczęłam panikować tzn NIE, Nie Panikować chciałam aby ktoś wkońcu powiedział mi co się dzieje!!! Łożysko rodziłam przy gince ale przyjaciółce mojej ginki (ordynatora oddziału), położne uciekły w bok... gdy się zaczęło... gdy zaczęłąm pływać w swojej własnej krwi... zadzwonili po moją ginkę która wtedy nie miała dnia pracującego. Coś do niej powiedzieli ale już nie wiem co - w każdym razie pojawiła się na porodówce przy mnie po ok 10min. Wszyscy coś krzyczeli a ja - okazało się że się wykrwawiam... z łożyskiem urodziłam całą swoją macicę, dostałam krwotoku.
Przemka odrazu wyprosili, krzyczeli że teraz muszą ratować mi życie bo za chwilę może być za późno... salowa nie nadążała mopem zbierać krwi.
Miałam wynicowanie macicy, w dodatku moje łożysko było przyrośnięte - musiałam mieć łyżeczkowanie. Błyskawicznie mi macice odprowadzili ale straciłam bardzo dużo krwi, prawie się wykrwawiłam - naprawde pływałam w krwi. Na domiar mojego nieszczęścia mam rzadką grupę której oczywiście nie mieli i musieli ściągać karetką z oddalonego o 40km miasta. Nie mogli czekać i podali 0 rh - (ja mam B Rh -), zaczęły mi pękać wszystkie żyły. Przyszedł kolejny lekarz, stwierdzili że nie mogą i tak tak pomału przez zyłki podawać mi krwi więc decyzja o wbiciu centralnym prosto w serce.
Dostałam kilka jednostek krwi i kilka jednostek osocza. Byłam cała pokłóta, nawet w nogach próbowali się wkłóć. Cała sina i obolała a to jeszcze nie koniec
po kilkunastu godzinach zaczęłam odczuwać narastający bół w lewej stronie klatki piersiowej. Zaczęłam puchnąć, nie mogłam ruszać rękoma choć i tak byłam popodłączana do aparatury.
To była ciężka noc, nie wiem czy najgorsza bo w ostatnich tygodniach było kilka takich cięższych nocy i dni... Pamiętam, że już nad ranem nie wytrzymywałam z bólu, jeszcze kroplówki się nie skończyły i ostatnie worki krwi kiedy wylądowałam na OIOMie. - Zapadło się płuco
Nie umiem określić co wtedy było najgorsze ale tego bólu kiedy lekarz przebijał mi się przez żebro do płuca NIGDY nie zapomne! Byłam powiązania, z kątem do tętnicy, drenami w ciele, rurkami, sondą w nosie, podłączona do respiratora i innych dziwnych urządzeń, całkiem naga... bez Szymka i męża
Zapadłam w śpiączkę farmakologiczną. Kilka dni mi uciekło, obudziłam się w 1 dzień świąt. Na OIOMie byłam 5 dni. Od 20 do 23 odchodziłam z tego świata 3 razy. w Wigilie podobno było stabilnie, dzień później się wybudziłam. Znalazłam w swoich rzeczach święty obrazek z adnotacją o "ostatnim namaszczeniu" z 23grudnia... Żałuję że wpuszczali tam rodzinę - już nie chce pisać wam ile osób przy moim łóżku płakało i się modliło.
Szymek leżał na noworodkach, zdrowiutki jak rybka czekał na mnie a ja dopiero równy tydzień po porodzie mogłam go na chwilę zobaczyć. Wtedy - 27grudnia- wróciłam na położnictwo. Nienawidziłam swojego losu za to że nie mogłam być przy swoim synku, lekarze oczywiście po tym wszystki odrazu zaczęli podawać mi tabletki na blokadę laktacyjną Uwierzcie mi że wykończyło mnie to i psychicznie i fizycznie
W szpitalu na położnictwie leżałam kolejny tydzień. Byłam - jestem tak obolała że nie potrafię się sama zająć Szymkiem wtedy tylko jak był Przemek to mogłam małego mieć przy sobie Serce mi pękało przez to wszystko!
ale...ale to nie koniec
2 stycznia gdy poszliśmy z Przemkiem się myć (sama nawet chodzić nie potrafiłam ) poczułam że "coś" dziwnego wychodzi mi z pochwy.
Jakby tampon który domagał się zmiany. Jeszcze wtedy śmialiśmy się że może w tym całym wariactwie może mi gazik zaszyli noi teraz wychodzi. Przemkowi nie było już do śmiechu gdy to obejrzał gdy wróciliśmy z łazienki i się położyłam na łóżku. Wręcz krzyknął, że "jakieś mięso mi wychodzi". Wystraszyłam się, ale spokojnie "pobadałam" to palcem i odprowadziłam sobie to do środka.
Uspokajało mnie to że NIC mnie nie bolało!!! Zawołałam położne. Zbadały i powiedziały że muszę koniecznie pokazać to swojej gince ale według nich to chyba jest szyjka.
Pomyślałam że jestem najbardziej pechową kobietą - że wszystkie komplikacje i powikłania które mogą wystąpić u mnie wystąpią na 100%.
Oczywiście odrazu wyczytałam na necie że gdyby nawet była to szyja to i tak w połogu nic nie mogą zrobić! Że będę musiała się poddać zabiegowi chirurgicznemu ale to nie teraz! TERAZ mieli wypuścić mnie do domu.
Moja ginka miała 3 dyżur- obiecała że jak będzie ok wypuści mnie do domu. Wyniki z krwi były na tyle ile to możliwe w moim przypadku po tych wszystkich antybiotycha i transfuzji krwi były ok choć jeszcze wiele do życzenia - no ale tak jeszcze będzie przez trochę.
Kiedy jednak powiedział jej o "tym czymś" - zbadała mnie noi powiedziała że zostaję do poniedziałku.
Nawet nie wiecie jak dłużyły mi się te dni, byłam już taka zmęczona i stęskniona..
5stycznia - w poniedziałek - moja ginka zrobiła zebranie chyba wszystkich lekarzy (ona jest zca ordynatora). wykonali mi badanie ginekologiczne i usg.
Do końca życia będę przeklinać wziernik! te badania bardziej mnie bolały wtedy niż sam poród!!!
Po badaniu odesłali mnie do pokoju. Byłam pewna że mogę zacząć się pakować do domu, kiedy nagle weszła ordynatorka zapłakana. Mogłam się pakować - ale nie do domu. Oznajmiła mi że już mam załatwioną karetkę do przewozu i już jestem umówiona z jakimś profesorem w klinice. Miałam 2 godz na spakowanie się i pożegnanie z mężem i synkiem którego i tak mało co widziałam. Okazało się że zaczynał się krwotok wewnętrzy który w moim przypadku mógłby skończyć się tragicznie noi co gorsza "moj tampon" okazał się albo szyjką, albo zaczynającym się mięśniakiem, albo samą macicą.
Odrazu w poniedziałek byłam położona na stól operacyjny - pocieli mnie jak świnie i od dołu i cały brzuch - WYCIELI MI MACICĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
konkretnie dlaczego tak musieli zrobić dowiem się za ok 2 tyg bo wtedy będą wyniki histopatologii. Z kliniki wyszłam w ten poniedziałek dopiero.
Ucze się chodzić, jeść, normlanie żyć.
Czuje się gorsza, niedołężna... i mimo że jestem w domu z mężem i synkiem chwilami jestem w rozsypce już nie chodzi o tylko macicę - chodzi o całokształt!
Czuję się jakbym miała 90lat - nawet nie umiem utrzymać Szymka przy karmieniu.
Jestem szczęśliwa, dziękuję Bogu że ten koszmar się skończył ale chyba muszę odpocząć, poukładać sobie wszystko, nauczyć się siebie na nowo....
www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=71678
Filip Lipiec 2013 [*]
Mikołaj Grudzień 2013 [*]
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- bujanka
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 334
- Otrzymane podziękowania: 7
Emka jak super że się odezwałaś Dobrze że wykryłaś tą tarczycę, leki pomogą jestem pewna!!!!!!!! Rok to szmat czasu, wierzę że się uda, ale Ty też się nie poddawaj, 35 lat jak na drugie dziecko to dobry czas, bo wiesz że w dzisiejszych czasach to niektórzy nawet jednego w tym wieku nie mają. Kochana trzymam mocno kciuki, byłaś jedną z pierwszych osób na forum, która mi doradzała i pocieszała więc jak zobaczyłam Twój wpis poczułam sentyment i wzruszenie.... Musi Ci się udać, bo po prostu zasługujesz na to Trzymam kciuki i odezwij się czasem jak tam badania wyszły i jak się trzymasz.
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- emka
- Autor
- Wylogowany
- mistrzyni słowa
- Posty: 1535
- Otrzymane podziękowania: 6
Basieńko Powiem Ci tak, po trzech poronieniach i badaniach jakie zrobiłam, wiem ze nic się nie dzieje bez przyczyny. Dziwię sie ze lekarze, niby tacy inteligenci, a wciskają nam , że następnym razem będzie Ok, że to się zdarza. Zdiagnozuj problem i wtedy działaj. Zrób badania pod kątem zespołu, ja też nie wierzyłam, że go mam! Teraz wiem że bez leków nic się nie uda. Nie poddawaj się, ale szukaj przyczyny i walcz.
Bujanka :
Czy dwa szczęścia to za wiele...?
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- tasior
- Wylogowany
- gaworzenie
- Posty: 45
- Otrzymane podziękowania: 1
UDAŁO SIĘ Są dwie magiczne kreseczki zrobiłam dla pewności dwa testy dzień po dniu i kreseczki były
Jutro idę do lekarza ciekawe co powie. Jestem pełna obaw ale wiarzę że tym razem może się udać. Od dziś biorę clexane muszę się nauczyć jak dawać zastrzyki aby nie bolało bo dziś za przyjemnie to nie było.
A Wy jak to robiłyście jakas mała podpowiedz?
Madziu gratulacje na synka Przykro mi że musiałaś to wszystko przechodzić ale wierze że teraz bedzie już coraz lepiej a z pomocą męza dojdziesz do siebie
[*] sierpień 2012- 8 tydzień
[*] grudzień 2013 - 8 tydzień -córeczka
11.09.2015 Synuś Piotruś Nasze SZCZĘŚCIE
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- ViFi
- Wylogowany
- gadatliwa
- „…przyjaciele są jak Anioły..."
- Posty: 914
- Otrzymane podziękowania: 39
Część wiadomości jest ukryta dla gości. Proszę zaloguj się lub zarejestruj aby ją zobaczyć.
Wycofuje się ze starań znowu złe wyniki.... Ca125 == 593,10 U/10 (N: 0,00-30,20)......muszę wyciszyć endometriozę......więc to potrwa z 3-4 cykle....
Nie mam juz siły na walkę...
ViFi
Lipton33 - wykres na 28dni_sprawdz
Mama Aniołaka 30.03.2010 [*]
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- MARI
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Nadzieja....
- Posty: 281
- Otrzymane podziękowania: 61
Wracaj do zdrowia- pozdrawiam.
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.
- bujanka
- Wylogowany
- budujemy zdania
- Posty: 334
- Otrzymane podziękowania: 7
Jaką dawkę Clexane bierzesz? Raz czy dwa razy dziennie? Ja pierwsze 4-5 miesięcy kułam się w brzuch, raz w jedną stronę raz w drugą, będą na pewno siniaki i czasem naprawdę boli, ale z czasem ssię nauczysz, zobaczysz że w jednym miejscu mniej boli w drugim bardziej, musisz sama wyczuć Ja teraz już długo robię w uda, czasem to sporo krwi z tego leci, ale często gęsto wkładam igłę i muszę wyjąć i włożyć w inne miejsce bo ból nie do wytrzymania (chociaż Ania pytała swojego lekarza i on powiedział że przy zespole tylko w brzuch, a moja lekarka pozwoliła w uda więc co lekarz to opinia).
Tasior teraz najważniejsze żebyś utrzymała fasolkę, leż jak najwięcej, nic nie rób najlepiej, na serio u mnie to się sprawdziło. No i pogadaj z lekarzem, niech Ci da coś na podtrzymanie, duphaston czy luteinę, po tylu poronieniach należy Ci się!!!!!!!!! Więc ja bym się kłóciła i nie wyszła z gabinetu bez recepty. Ja do tej pory biorę duphaston. No i ciekawe czy Ci będzie kazał brać acard. Trzymam kciuki, dbaj o Was I daj znać co lekarz powiedział
Vifi, nie wiem co napisać, współczuję bardzo, że ciągle coś staje Ci na drodze..... Nie poddawaj się, medycyna posuwa się do przodu, może coś wkońcu lekarze wymyślą żeby Ci pomóc Myśleliście z mężem o adopcji? Często się słyszy że jak człowiek odpuści tak maksymalnie to się udaje.... A po tylu latach starań, powinnaś być MAMĄ bo po prostu na to zasługujesz Trzymam mocno kciuki przede wszystkim za Twoją wiarę i nadzieję, byś znalazła ją w sobie......
Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.